We wrześniu 1939 roku, w obliczu agresji niemieckiej i sowieckiej, polskie jednostki pancerne stanęły przed niezwykle trudnym zadaniem obrony terytorium Rzeczypospolitej. W trakcie dynamicznych, ale też chaotycznych działań mobilizacyjnych, trzy Ośrodki Zapasowe Broni Pancernej – formowane w ramach planu mobilizacyjnego wzmacniane rozbitymi i ewakuowanymi batalionami pancernymi oraz wyposażone w różnorodny sprzęt, od lekkich czołgów 7TP po przestarzałe tankietki – podjęły próbę przeciwdziałania sowieckiej ofensywie na wschodnich rubieżach kraju.

Dnia 1 września 1939 roku rozpoczęła się niemiecka agresja na Rzeczpospolitą Polską, która zapoczątkowała II wojnę światową. Niemiecka machina wojenna, skoncentrowana na prowadzeniu wojny błyskawicznej (Blitzkrieg), uderzyła równocześnie z północy, zachodu i południa, wykorzystując swoją znaczną przewagę liczebną i technologiczną. Wehrmacht dysponował wówczas siłami liczącymi około 1 800 000 żołnierzy, wspieranych przez około 3500 czołgów i samochodów pancernych oraz ponad 2000 samolotów Luftwaffe.

W odpowiedzi Wojsko Polskie zmobilizowało około 950 000 żołnierzy, kierując do walki niemal cały dostępny potencjał bojowy, jakim dysponowało na dzień 1 września 1939 roku. Do obrony rzucono około 95% posiadanego stanu pojazdów pancernych, w tym tankietki TKS oraz samochody pancerne wz. 29 i wz. 34, które znalazły się w strukturach 11 dywizjonów pancernych przydzielonych do brygad kawalerii. Ponadto, do walki weszły dwie brygady pancerno-motorowe, wyposażone w czołgi lekkie Vickers oraz tankietki TKS i TKF. W skład sił pancernych wchodziły również trzy bataliony czołgów lekkich 7TP, z których jeden został improwizowany w Warszawie, oraz jeden batalion czołgów lekkich R 35. Dodatkowo, w szeregach armii znajdowało się szesnaście samodzielnych kompanii czołgów rozpoznawczych TK-3 i TKS, przydzielonych do poszczególnych dywizji piechoty, a także trzy kompanie czołgów wolnobieżnych Renault FT-17. Siły te uzupełniało dwanaście pociągów pancernych, w tym dwa o charakterze szkolnym. Łącznie Wojsko Polskie skierowało do walki około 750 pojazdów pancernych różnych typów.

Wojska pancerne podczas defilady. Widoczne czołgi Vickers E w wersji jednowieżowej (typ B) i dwuwieżowej (typ A) przejeżdżające przez Pole Mokotowskie. | Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-P-2955-23 (domena publiczna)
Wojska pancerne podczas defilady. Widoczne czołgi Vickers E w wersji jednowieżowej (typ B) i dwuwieżowej (typ A) przejeżdżające przez Pole Mokotowskie. | Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-P-2955-23 (domena publiczna)

Równolegle z rozpoczęciem działań zbrojnych, 29 sierpnia 1939 roku Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego uruchomiło mobilizację trzech Ośrodków Zapasowych Broni Pancernej: nr 1 w Warszawie, nr 2 w Lublinie oraz nr 3 w Przemyślu. Ich głównym zadaniem było przygotowywanie uzupełnień dla oddziałów pancernych walczących na froncie – zarówno w zakresie sprzętu, jak i personelu. Ośrodki te odpowiadały za szkolenie nowych załóg dla czołgów lekkich, tankietek oraz samochodów pancernych, jak również za przygotowanie kadr dla nowo tworzonych jednostek, w tym batalionów uzbrojonych w czołgi Renault R 35.

>>> Czytaj także: Wojna obronna 1939 roku w pigułce <<<

Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego operowało założeniem, iż przebieg działań wojennych może w pewnych aspektach przypominać sytuację z roku 1920, kiedy to uzupełnienia materiałowe dla walczących jednostek były dostarczane drogą morską, głównie z Francji i Wielkiej Brytanii. W kampanii 1939 roku planowano, że analogiczna pomoc sojusznicza – wynikająca z wcześniejszych polsko-francuskich i polsko-brytyjskich umów wojskowych – będzie docierać przez terytorium Rumunii, z wykorzystaniem rumuńskich portów morskich jako głównych punktów przeładunkowych i tranzytowych.

Ewakuacja Ośrodka Zapasowego Broni Pancernej nr 1

Dynamiczne postępy jednostek niemieckich w kierunku Warszawy, obserwowane już w pierwszych dniach kampanii wrześniowej, zmusiły Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego do podjęcia decyzji o ewakuacji z rejonu stolicy kluczowych ośrodków zaplecza armii. W konsekwencji, w godzinach wieczornych 5 września 1939 roku rozpoczęto pospieszną ewakuację większości personelu i sprzętu Ośrodka Zapasowego Broni Pancernej Nr 1, stacjonującego w Warszawie.

Jeszcze przed rozpoczęciem ewakuacji, z inicjatywy kadry oficerskiej Ośrodka Zapasowego oraz przy współudziale żołnierzy Centrum Wyszkolenia Broni Pancernej w Modlinie i pozostałości 3. Batalionu Pancernego w Warszawie, udało się sformować improwizowany batalion pancerny przeznaczony do wsparcia obrony stolicy. Jednostka ta została również wzmocniona nowo przyjętą partią czołgów 7TP z zakładów Ursus. W rezultacie powstał 3. Improwizowany Batalion Czołgów Lekkich i Rozpoznawczych, który wszedł w skład sił Dowództwa Obrony Warszawy. Batalion dysponował około 22 czołgami lekkimi 7TP (zarówno w wersji jedno-, jak i dwuwieżowej) oraz 11 tankietkami TK-3. Jednostka ta odegrała istotną rolę w trakcie obrony Warszawy podczas kampanii wrześniowej.

Czołg 7TP w natarciu | Źródło domena publiczna (Wikimedia Commons)
Czołg 7TP w natarciu | Źródło domena publiczna (Wikimedia Commons)

Wieczorem 5 września rozpoczęto właściwą ewakuację całego Ośrodka Zapasowego Broni Pancernej Nr 1 pod dowództwem majora Karola Krzyżanowskiego. Kolumna liczyła około 1000 żołnierzy oraz ponad 100 pojazdów mechanicznych. W jej składzie znalazła się m.in. specjalna mieszana kompania pancerna dowodzona przez porucznika Feliksa Uścińskiego, uzbrojona m.in. w dwa czołgi lekkie Vickers E (wersja dwuwieżowa), od czterech do pięciu czołgów 7TP (również w wersji dwuwieżowej), trzy samochody pancerne wz. 28, jeden samochód pancerny wz. 34, dwa samochody pancerne wz. 29 Ursus, a także kilka pojazdów gąsienicowych, w tym trzy ciągniki C7P, dwa działa samobieżne TKD (pozbawione uzbrojenia) oraz prototyp ciągnika PZInż-152.

Ze względu na stan techniczny części sprzętu, w Centrum Wyszkolenia Broni Pancernej w Modlinie pozostawiono kilka czołgów lekkich 7TP i Vickers E (obie w wersjach dwuwieżowych), a także kilka tankietek TK-3, które w tym czasie przechodziły remonty kapitalne i nie były zdolne do samodzielnego przemieszczania się.

>>> Czytaj także: Policyjne samochody pancerne w wojnie obronnej z 1939 r. <<<

Kolumna Ośrodka skierowała się trasą przez Garwolin i Dęblin w stronę Lublina, do którego dotarła w godzinach wieczornych 7 września 1939 roku. W trakcie przemarszu część pojazdów, w tym kilka czołgów 7TP, Vickers E, tankietek oraz pojazdów gąsienicowych, uległa awarii technicznej i musiała zostać porzucona. W Lublinie doszło do połączenia Ośrodka Zapasowego Broni Pancernej Nr 1 z Ośrodkiem Zapasowym Broni Pancernej Nr 2, co umożliwiło dalsze działania organizacyjne w zakresie szkolenia i mobilizacji rezerw jednostek pancernych.

Mobilizacja Ośrodka Zapasowego Broni Pancernej nr 2

Równolegle z przygotowaniami prowadzonymi w Warszawie, 29 sierpnia 1939 roku rozpoczęto mobilizację Ośrodka Zapasowego Broni Pancernej Nr 2 w Lublinie. Jednostkę tę formowano w oparciu o 9. Skadrowany Batalion Pancerny oraz napływające z zachodnich rejonów kraju pozostałości rozbitych lub ewakuowanych batalionów pancernych: Nr 1 z Poznania, Nr 4 z Brześcia, Nr 8 z Bydgoszczy, Nr 7 z Grodna oraz Nr 10 z Łodzi. Dowództwo nad Ośrodkiem objął podpułkownik Rudolf Kostecki.

Tankietka TK-3 z otwartymi włazami | Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-W-1659-5 (domena publiczna)
Tankietka TK-3 z otwartymi włazami | Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-W-1659-5 (domena publiczna)

W dniu 9 września 1939 roku stan osobowy Ośrodka Zapasowego Broni Pancernej Nr 2 wynosił około 800 żołnierzy. Jednostka dysponowała również około 100 pojazdami mechanicznymi, w tym plutonem specjalnym wyposażonym w kilka tankietek TK-3 oraz przestarzałe brytyjskie czołgi rozpoznawcze Vickers Carden Loyd Mark VI, stanowiące uzbrojenie o ograniczonej wartości bojowej.

Po południu 9 września 1939 roku, po połączeniu z Ośrodkiem Zapasowym Broni Pancernej Nr 1, utworzony w Lublinie zgrupowany pododdział pancerny rozpoczął marsz w kierunku Łucka i Kwierców, do których dotarł wieczorem 11 września. W trakcie przemarszu doszło do kolejnych awarii technicznych – z kolumny wyłączono m.in. czołg Vickers E, tankietkę TK-3 oraz niemal wszystkie pojazdy typu Vickers Carden Loyd Mark VI, które nie były zdolne do kontynuowania jazdy w trudnych warunkach drogowych i eksploatacyjnych.

>>> Czytaj także: Wykorzystanie przez Wojsko Polskie zdobycznych niemieckich pojazdów podczas wojny obronnej z 1939 roku <<<

W dniu 12 września w Kwiercach do zgrupowania dołączyła grupa techniczno-naprawcza z 12. Batalionu Pancernego, której zadaniem było wsparcie serwisowe oraz przywrócenie sprawności bojowej części sprzętu pancernego.

Dnia 13 września w tym samym rejonie do zgrupowania pancerno-rezerwowego dołączyły także resztki dwóch wykrwawionych dywizjonów pancernych: 81. z Pomorskiej Brygady Kawalerii oraz 21. z Wołyńskiej Brygady Kawalerii. Zgrupowanie to liczyło około 200 żołnierzy oraz posiadało na stanie 3–4 tankietki TKS i 3 samochody pancerne wz. 34.

Lekki polski samochód pancerny wz 34 | Źródło: domena publiczna (Wikimedia Commons)
Lekki polski samochód pancerny wz 34 | Źródło: domena publiczna (Wikimedia Commons)

W odpowiedzi na prośbę generała Kazimierza Sawickiego, komendanta miasta Włodzimierz Wołyński, z oddziałów tych sformowano Oddział Pancerny pod dowództwem majora Stanisława Glińskiego. Jednostka ta została skierowana do wsparcia obrony miasta przed nacierającą niemiecką 4. Dywizją Lekką. W toku działań bojowych oddział majora Glińskiego wykazał się dużą skutecznością w zwalczaniu niemieckich patroli rozpoznawczych, które podejmowały próby przekroczenia rzeki Bug w celu rozpoznania polskich pozycji obronnych w rejonie Włodzimierza Wołyńskiego.

Działania Ośrodka Zapasowego Broni Pancernej nr 3

W dniach 12–13 września 1939 roku w rejonie miejscowości Podkarmienie, położonej około 40 kilometrów na południe od Łucka, skoncentrował się Ośrodek Zapasowy Broni Pancernej Nr 3, ewakuowany z rejonu Żurawicy pod Przemyślem. Jednostka ta została sformowana 29 sierpnia 1939 roku na bazie garnizonu 2. Batalionu Pancernego w Żurawicy. W skład ośrodka weszły również ewakuowane wcześniej z Krakowa i Lwowa pozostałości 5. i 6. Batalionu Pancernego, a także kadra i sprzęt z Ośrodka Zapasowego 10. Brygady Kawalerii Pancerno-Motorowej, relokowanego z Rzeszowa.

Dowództwo Ośrodka Zapasowego Broni Pancernej Nr 3 objął major Zygmunt Chabowski. Do 7 września jednostka liczyła około 700 żołnierzy i zajmowała się intensywnym szkoleniem oraz formowaniem nowych kadr dla jednostek uzbrojonych w czołgi lekkie 7TP. W związku z załamaniem polskiej obrony na linii Dunajca oraz szybkim postępem niemieckich wojsk pancernych, Ośrodek otrzymał rozkaz natychmiastowego odwrotu na wschód, w kierunku Podkarmienia.

>>> Czytaj także: Wojsko Polskie na drodze do nowoczesności – plany motoryzacji armii w latach 1936-1939 <<<

W celu przeprowadzenia ewakuacji sformowano kolumnę zmotoryzowaną liczącą około 100 pojazdów. Jednocześnie, ze sprawnych maszyn utworzono mieszaną kompanię pancerną pod dowództwem kapitana Jarosława Mirskiego, w skład której weszło około 11 czołgów lekkich 7TP i Vickers E (w wersjach dwuwieżowych) oraz 10–12 czołgów rozpoznawczych TK-3. Kolumna wyruszyła z Żurawicy w godzinach wieczornych 7 września 1939 roku, kierując się na wschód.

Jeszcze przed ewakuacją, w odpowiedzi na zagrożenie niemieckim atakiem, Ośrodek Zapasowy Broni Pancernej Nr 3 sformował dwa improwizowane pododdziały pancerne przeznaczone do wsparcia obrony miasta Przemyśl. Pierwszy z nich stanowiła improwizowana kompania czołgów lekkich Renault FT-17 (w liczbie około 8 pojazdów), natomiast drugi – kompania czołgów rozpoznawczych TK-3, przydzielona do 24. Dywizji Piechoty. Oba te oddziały wzięły udział w walkach obronnych 14 września 1939 roku, skutecznie wspierając obronę Przemyśla przeciwko nacierającym oddziałom niemieckim.

Polskie czołki FT-17 w okolicy Lwowa | Źródło: Imperial War Museums (domena publiczna -Wikimedia Commons)
Polskie czołgi FT-17 w okolicy Lwowa | Źródło: Imperial War Museums (domena publiczna – Wikimedia Commons)

Ośrodek Zapasowy Broni Pancernej Nr 3, opuszczając 7 września 1939 roku garnizon 2. Batalionu Pancernego w Żurawicy, pozostawił na miejscu część niesprawnych pojazdów pancernych, które ze względu na awarie techniczne nie nadawały się do natychmiastowego użycia bojowego. Kolumna ewakuacyjna wyruszyła z Przemyśla w kierunku Lwowa, kontynuując marsz na wschód w stronę Podkamienia, a następnie do rejonu Podkarmienia koło Brodów. Miejscowość docelową osiągnięto rankiem 13 września 1939 roku. Trasa przemarszu, znacznie wydłużona i obciążona intensywną eksploatacją sprzętu, okazała się szczególnie trudna dla części pojazdów pancernych. W jej trakcie zmuszono się do porzucenia pewnej liczby niesprawnych czołgów lekkich 7TP i Vickers E (głównie w wersji dwuwieżowej), a także kilku czołgów rozpoznawczych TK-3, których jednostki napędowe uległy poważnym awariom uniemożliwiającym dalszy ruch.

Reorganizacja Ośrodków Zapasowych Broni Pancernej

W dniu 15 września 1939 roku wszystkie trzy Ośrodki Zapasowe Broni Pancernej otrzymały za pośrednictwem Sztabu Naczelnego Wodza informację o przybyciu do portu w Konstancy w Rumunii transportu francuskich czołgów lekkich Renault R 35, przeznaczonych dla Wojska Polskiego. W związku z tym nakazano natychmiastowy marsz w kierunku granicy rumuńskiej, do rejonu miejscowości Kuty, celem przejęcia dostarczonego sprzętu. Jednocześnie wydano polecenie przygotowania w Tarnopolu odpowiedniego zaplecza organizacyjnego i technicznego do formowania nowego batalionu czołgów lekkich typu Renault R 35.

>>> Czytaj także: Kolbuszowa 1939 – polskie Vickersy kontra Panzery <<<

W dniu 16 września 1939 roku wszystkie trzy Ośrodki Zapasowe Broni Pancernej — Nr 1, Nr 2 i Nr 3 — połączyły się w rejonie miejscowości Podkamień, a następnie, przemieszczając się w kilku kolumnach, wspólnie wyruszyły w kierunku Tarnopola, do którego dotarły w godzinach wieczornych.

Sytuacja strategiczna uległa jednak dramatycznej zmianie rankiem 17 września 1939 roku, kiedy to do sztabów Ośrodków dotarły oficjalne informacje o przekroczeniu wschodniej granicy Rzeczypospolitej przez jednostki Armii Czerwonej. Wobec rozpoczętej sowieckiej inwazji na Polskę, dowództwa Ośrodków Zapasowych podjęły natychmiastową decyzję o skierowaniu wszystkich sił na południe, w stronę przepraw przez Dniestr, z zamiarem przedostania się na terytorium Rumunii.

Monasterzyska – pierwszy kontakt polskich czołgów z sowietami

W godzinach porannych 18 września 1939 roku, około godziny 9:00, w rejonie miejscowości Monasterzyska doszło do pierwszej bezpośredniej styczności tyłowych elementów Ośrodków Zapasowych Broni Pancernej Nr 1, 2 i 3 z sowieckimi jednostkami pancernymi, które w szybkim tempie posuwały się na zachód, w głąb terytorium Rzeczypospolitej.

Radziecki lekki czołg BT-2 | Źródło: domena publiczna (Wikimedia Commons)
Radziecki lekki czołg BT-2 | Źródło: domena publiczna (Wikimedia Commons)

Jedna z sowieckich szpic pancernych, należąca do 5. Brygady Pancernej Armii Czerwonej, w sile dwóch czołgów lekkich BT-2 oraz dwóch ciężarówek z żołnierzami, niespodziewanie podjechała do końca polskiej kolumny marszowej i natychmiast przystąpiła do rozbrajania polskich żołnierzy. Incydent ten wywołał duże zamieszanie i dezorganizację w szeregach tyłowych elementów Ośrodków, zagrożonych rozproszeniem i częściowym ujęciem.

W celu opanowania sytuacji, tymczasowe dowództwo nad tyłami Ośrodków Zapasowych Broni Pancernej objął kapitan Konrad Hellebrand. Działając zdecydowanie, nakazał on natychmiastowe zablokowanie drogi sowieckim pojazdom pancernym. W tym celu, w najwęższym punkcie leśnego odcinka traktu, ustawiono w poprzek dwa czołgi rozpoznawcze TK-3, tworząc improwizowaną zaporę przeciwpancerną.

>>> Czytaj także: Zatrzymać niemiecką dywizję. Natarcie ułanów pod Kasiną Wielką <<<

Zabieg ten umożliwił oderwanie się reszty sił znajdujących się w końcowej części kolumny, w tym dwóch czołgów lekkich 7TP (w wersji dwuwieżowej) oraz dwóch samochodów pancernych wz. 34. Jednostki te zdołały wycofać się z rejonu zagrożenia i, kontynuując szybki marsz, dołączyły do głównych sił Ośrodków Zapasowych Broni Pancernej, które w tym czasie przekraczały już rzekę Dniestr w okolicach miejscowości Niżniowe. O zaistniałym incydencie natychmiast poinformowano dowództwo zgrupowania.

Starcie z sowiecką kolumną pancerną pod Niżniowem

W obliczu zbliżających się od północy oddziałów Armii Czerwonej, w rejonie miejscowości Niżniów dowództwo głównych sił Ośrodków Zapasowych Broni Pancernej podjęło decyzję o natychmiastowym zorganizowaniu obrony przeprawy przez rzekę Dniestr. Celem tego działania było umożliwienie kontynuacji odwrotu polskich jednostek w kierunku granicy rumuńskiej i węgierskiej.

Polskie tankietki | Źródło: Narodowej Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-W-958-5 (domena publiczna)
Polskie tankietki | Źródło: Narodowej Archiwum Cyfrowe, sygn. 1-W-958-5 (domena publiczna)

W krótkim czasie sformowano improwizowane zgrupowanie pancerne, złożone z resztek mieszanych kompanii pancernych: porucznika Feliksa Uścińskiego (OZBP Nr 1) oraz kapitana Jarosława Mirskiego (OZBP Nr 3). W jego skład weszło 4–6 czołgów lekkich 7TP (w wersji dwuwieżowej), 9–11 tankietek TK-3 i TKS, dwa samochody pancerne wz. 28 oraz jeden samochód pancerny wz. 34. Zgrupowanie wspierały także pododdziały piechoty pochodzące z Ośrodka Zapasowego 12 Dywizji Piechoty.

Do bezpośredniego starcia doszło późnym popołudniem 18 września 1939 roku. Od strony Złoczowa zbliżyła się kolumna sowiecka – 6–7 czołgów typu BT-2 i BT-5 oraz kilka ciężarówek z desantem piechoty. Była to wysunięta czołówka 5. Brygady Pancernej wchodzącej w skład sowieckiego 25. Korpusu Pancernego. Jednostki te poruszały się w szyku marszowym, bez ubezpieczenia i rozpoznania, co świadczyło o braku spodziewanego oporu ze strony sił polskich, które dowództwo sowieckie zamierzało po prostu rozbroić.

>>> Czytaj także: 24 pułk ułanów w obronie Rzeszowa  <<<

Widząc nieosłonięty marsz przeciwnika, polskie oddziały otworzyły skoncentrowany ogień z ciężkich karabinów maszynowych zamontowanych na czołgach 7TP i tankietkach. Skuteczność ostrzału była wysoka – kilka czołgów BT zostało uszkodzonych, a według relacji co najmniej dwa stanęły w płomieniach.

Warto w tym kontekście podkreślić, że Wojsko Polskie w 1939 roku dysponowało specjalną amunicją przeciwpancerną typu S do karabinów maszynowych wz. 30. Amunicja ta, wyposażona w utwardzony rdzeń i wzmocniony ładunek miotający, była zdolna do przebicia stalowej płyty pancernej o grubości do 10 mm. W praktyce pozwalało to skutecznie razić słabo opancerzone czołgi BT-2 i BT-5, mimo ich nominalnej ochrony na poziomie 13–17 mm. Jednym z czynników wpływających na skuteczność tego ostrzału była również niska jakość radzieckiej stali pancernej.

Sowieckie lekkie czołgi BT-5, w porównaniu do BT-2 charakteryzował się powiększoną, dwuosobową, wieżą wyposażoną w armatę kalibru 45 mm | Źródło: domena publiczna
Sowieckie lekkie czołgi BT-5, w porównaniu do BT-2 charakteryzowały się powiększoną, dwuosobową, wieżą wyposażoną w armatę kalibru 45 mm | Źródło: domena publiczna

Starcie pod Niżniowem trwało około dwóch godzin i przybrało postać intensywnej wymiany ognia. W wyniku strat poniesionych zarówno w ludziach, jak i w sprzęcie, sowieckie jednostki wycofały się w kierunku Monasterzysk, nie podejmując dalszych działań bojowych tego dnia.

W wyniku zaciętego starcia pod Niżniowem strona polska poniosła znaczne straty w sprzęcie pancernym. Utracono dwa dwuwieżowe czołgi lekkie 7TP, jeden samochód pancerny wz. 34 oraz sześć tankietek TK-3, z których cztery zostały zniszczone przez ogień broni maszynowej i artylerii sowieckiej, a dwie pozostałe staranowane przez czołgi BT-5. Straty osobowe po stronie polskiej wyniosły około dziesięciu poległych żołnierzy oraz kilku rannych. Mimo strat, walki te umożliwiły dalszy odwrót Oddziałów Zapasowych Broni Pancernej nr 1, 2 i 3 w kierunku granicy z Rumunią i Węgrami.

Rzut kołowy Ośrodków Zapasowych nr 1 i 2 dotarł w godzinach porannych 19 września 1939 roku do miejscowości Kuty, gdzie przekroczył granicę polsko-rumuńską. W kontekście tych wydarzeń warto odnotować, że 20 września 1939 roku, około godziny 11:00, podczas walk o utrzymanie miasta Kuty przed atakami bojówek komunistycznych oraz sowieckich oddziałów pancernych, poległ znany polski pisarz i publicysta, kapral Tadeusz Dołęga-Mostowicz.

Ku węgierskiej granicy

Pozostałe siły Ośrodków Zapasowych Broni Pancernej, w szczególności Ośrodka nr 3, po odcięciu drogi odwrotu na terytorium Rumunii przez jednostki Armii Czerwonej przeprawiające się przez Dniestr, podjęły marsz w kierunku granicy z Królestwem Węgier. Przez Stanisławów, śladem 10. Brygady Kawalerii Pancernej pułkownika Stanisława Maczka, wycofała się większość personelu Ośrodka Zapasowego Broni Pancernej nr 3, w tym pozostałości oddziału pancernego pod dowództwem porucznika Feliksa Uścińskiego. Oddział ten, dysponując jeszcze kilkoma pojazdami bojowymi – w tym tankietkami TK-3 oraz samochodami pancernymi wz. 28 – prowadził działania opóźniające wobec sowieckich jednostek kawalerii oraz oddziałów uzbrojonych bojówek ukraińskich.

W dniu 19 września 1939 roku pod Tyśmienicą doszło do potyczki z siłami kawalerii sowieckiej i komunistycznych bojówek ukraińskich, w której polski oddział utracił jeden czołg rozpoznawczy TK-3 oraz jeden samochód pancerny wz. 28. Następnego dnia, 20 września, kolejna walka zbrojna miała miejsce pod Nadworną; starcie to doprowadziło do utraty ostatniego czołgu TK-3. Ostatecznie, 21 września 1939 roku, na Przełęczy Legionów, zaledwie dwa kilometry od granicy węgierskiej, awarii uległ ostatni sprawny samochód pancerny wz. 28. Pojazd ten został zepchnięty w przepaść, by uniemożliwić jego przejęcie przez wroga. W rezultacie pozostałości Ośrodka Zapasowego Broni Pancernej nr 3 przekroczyły granicę z Węgrami w większości pieszo lub wykorzystując pojazdy cywilne.

10. Brygada Kawalerii po przekroczeniu granicy węgierskiej | Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 37-70-5 (domena publiczna)
10. Brygada Kawalerii po przekroczeniu granicy węgierskiej | Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 37-70-5 (domena publiczna)

Na terytorium Królestwa Węgier zdołała przedostać się również część pododdziałów pancernych wywodzących się z 21. i 81. Dywizjonu Pancernego, pozostających pod dowództwem majora Stanisława Glińskiego. Rankiem 20 września 1939 roku jednostki te przekroczyły granicę polsko-węgierską na Przełęczy Tatarskiej. Wśród ewakuowanego sprzętu znajdowały się m.in. dwa czołgi rozpoznawcze typu TKS – jeden uzbrojony w działko kal. 20 mm i jeden w wersji standardowej – a także dwa czołgi lekkie Renault R 35, należące do 21. Batalionu Czołgów Lekkich. Jeden z nich został przyprowadzony przez porucznika Jana Webera aż z rejonu Łucka.

Tą samą drogą, przez Lwów i Stanisławów, już 19 września na Węgry wycofały się również oddziały 10. Brygady Kawalerii pułkownika Stanisława Maczka. W trakcie tej ewakuacji jednostki brygady przekroczyły granicę z ok. 18 czołgami rozpoznawczymi typu TK-3 i TKF oraz 3–4 czołgami lekkimi Renault R 35. W istniejącej literaturze oraz relacjach pojawiają się również wzmianki o ewakuacji 2–4 czołgów 7TP (w wersji dwuwieżowej), pochodzących najprawdopodobniej z Ośrodka Zapasowego Broni Pancernej nr 3. Informacja ta pozostaje jednak przedmiotem kontrowersji ze względu na brak jednoznacznych źródeł potwierdzających ich obecność po przekroczeniu granicy.

>>> Czytaj także: Bitwa pod Zboiskami – ostatnie zwycięstwo „czarnych diabłów” płk. Maczka <<<

Jednocześnie warto odnotować udokumentowaną interwencję plutonu dwóch czołgów 7TP (dwuwieżowych), który 19 września wspomógł oddział motocyklistów porucznika Jana Jaroszewicza z 10. Brygady Kawalerii. Oddział ten, pełniąc funkcję straży tylnej brygady, został chwilowo zatrzymany na przedmieściach Stanisławowa przez uzbrojone bojówki komunistyczne złożone z lokalnych Ukraińców. Formacje te, oznaczone czerwonymi opaskami i wyposażone w broń palną, zablokowały drogę ostatnim kolumnom wojskowym kierującym się ku granicy. Na rozkaz por. Jaroszewicza polskie czołgi 7TP otworzyły ogień z broni maszynowej, skutecznie rozpraszając bojówki i umożliwiając kontynuację marszu ku granicy. Zgodnie z relacją Jaroszewicza, wspomniane czołgi towarzyszyły jego jednostce aż do granicy węgierskiej. Ich dalsze losy pozostają jednak nieznane.

Ewakuacja 21. Batalionu Czołgów Lekkich

Jednym z bardziej znaczących epizodów użycia francuskich czołgów lekkich Renault R 35 w kampanii wrześniowej 1939 roku były działania 21. Batalionu Czołgów Lekkich. W ramach francusko-polskiej umowy wojskowej, już 20 lipca 1939 roku do portu w Gdyni dotarł transport 50 czołgów Renault R 35 oraz 3 czołgów Hotchkiss H 35. Spośród nich 46 pojazdów natychmiast skierowano do Łucka, gdzie na bazie tamtejszego 12. Batalionu Pancernego rozpoczęto formowanie nowego 21. Batalionu Czołgów Lekkich. Pozostałe czołgi przekazano do Centrum Wyszkolenia Broni Pancernej w Modlinie, skąd 30 sierpnia zostały przetransportowane koleją również do Łucka.

Francuskie czołgi R35 | Źródło: Archives de Strasbourg (Wikimedia Commons - Licence Ouverte 1.0)
Francuskie czołgi R35 | Źródło: Archives de Strasbourg (Wikimedia Commons – Licence Ouverte 1.0)

W chwili wybuchu wojny 1 września 1939 roku jednostka była już w pełni zmobilizowana, a jej dowódcą został mjr Jerzy Łucki. Do 10 września batalion pozostawał w odwodzie Naczelnego Wodza. W związku z załamaniem się polskiej obrony na linii Sanu, 12 września marszałek Edward Rydz-Śmigły nakazał przesunięcie batalionu do Lwowa w celu wzmocnienia jego garnizonu. W konsekwencji, 13 września rozpoczęto w Łucku załadunek czołgów na platformy kolejowe. Jednakże, z powodu zniszczeń infrastruktury kolejowej w rejonie Brodów spowodowanych bombardowaniami niemieckiego lotnictwa, kolumna zmuszona była kontynuować marsz w sposób kołowy w kierunku Złoczowa.

W tym czasie doszło do zmiany przydziału operacyjnego jednostki – zamiast wspierać obronę Lwowa, 21. Batalion Czołgów Lekkich został podporządkowany wojskom organizującym obronę tzw. Przyczółka Rumuńskiego. 16 września batalion dotarł w rejon rzeki Dniestr, a rankiem 17 września osiągnął Stanisławów. Tego samego dnia do mjr. Jerzego Łuckiego dotarła wiadomość o wkroczeniu wojsk sowieckich na terytorium II Rzeczypospolitej. W obliczu nowego zagrożenia, około godziny 11:00 batalion otrzymał rozkaz natychmiastowego marszu ku granicy z Rumunią. Rozkaz ten został niezwłocznie wykonany. Dnia 18 września o godzinie 15:00 główne siły batalionu, w sile 34 czołgów Renault R 35, przekroczyły granicę polsko-rumuńską.

>>> Czytaj także: Bitwa pod Hannut-Gembloux – pierwsza klęska Panzerwaffe <<<

Na tyłach głównych sił, w rejonie przeprawy przez Dniestr w miejscowości Niżniów, pozostawiono wzmocniony oddział czołgów lekkich Renault R 35 w sile 12 pojazdów, dowodzony przez porucznika Mariana Fijałkowskiego. Decyzja ta została podjęta na podstawie bezpośredniego rozkazu generała Władysława Sikorskiego, który nakazał zabezpieczenie strategicznej przeprawy, celem niedopuszczenia do jej zajęcia przez zbliżające się sowieckie oddziały pancerne. Warto podkreślić, iż był to jedyny znany rozkaz wydany przez generała Sikorskiego podczas kampanii wrześniowej 1939 roku.

Rozkaz ten został jednak odwołany jeszcze tego samego dnia wieczorem – 17 września – przez dowódcę 21. Batalionu Czołgów Lekkich, majora Jerzego Łuckiego. Nakazał on porucznikowi Fijałkowskiemu natychmiastowy odwrót i marsz w kierunku Kut, celem przekroczenia granicy rumuńskiej. W trakcie nocnego przemarszu oddział uległ rozproszeniu – część czołgów Renault R 35 dołączyła do formacji 10. Brygady Kawalerii pułkownika Stanisława Maczka, a pozostałe przyłączyły się do kolumny majora Stanisława Glińskiego. Niekorzystne warunki terenowe i techniczne przyczyniły się również do porzucenia kilku uszkodzonych pojazdów.

Ostatecznie jedynie cztery czołgi Renault R 35 z pierwotnego oddziału porucznika Fijałkowskiego dotarły rano 20 września 1939 roku do przejścia granicznego w Kutach, skąd przekroczyły granicę rumuńsko-polską.

Polska kupiła 3 egzemplarze H-35 w 1939 roku w celach doświadczalnych. Dotarły do kraju razem z transportem R-35. Na zdjęciu widzimy H39 w Norwegii w 1940 roku | Źródło Imperial War Museums (Wikimedia Commons - domena publiczna)
Polska kupiła 3 egzemplarze H-35 w 1939 roku w celach doświadczalnych. Dotarły do kraju razem z transportem R-35. Na zdjęciu widzimy H39 w Norwegii w 1940 roku | Źródło Imperial War Museums (Wikimedia Commons – domena publiczna)

Działania kompanii pancernej por. Józefa Jakubowicza

Z pozostałości 21. Batalionu Czołgów Lekkich w Łucku, w trakcie trwania kampanii wrześniowej, zdołano sformować jeszcze jeden improwizowany oddział pancerny. Jednostka ta została utworzona 15 września 1939 roku w miejscowości Kwierce pod Łuckiem, a jej dowództwo objął porucznik Józef Jakubowicz. Oddział składał się z lekkich czołgów Renault R 35 oraz Hotchkiss H 35, pochodzących z transportu kolejowego ewakuowanego z Centrum Wyszkolenia Broni Pancernej w Modlinie. Na ich bazie utworzono kompanię (lub półkompanię) w układzie dwuplutonowym, liczącą łącznie siedem pojazdów – cztery czołgi Renault R 35 i trzy Hotchkiss H 35. Załogi czołgów stanowili podchorążowie z modlińskiej szkoły pancernej.

Dnia 16 września 1939 roku kompania pancerna porucznika Jakubowicza została podporządkowana Grupie Operacyjnej „Dubno” dowodzonej przez generała Stefana Strzemińskiego. W obliczu wkroczenia Armii Czerwonej na wschodnie terytoria II Rzeczypospolitej, formacja ta – wraz z kompanią czołgów lekkich – rozpoczęła 17 września odwrót na południe w kierunku granicy węgierskiej. Po intensywnym marszu oddziały osiągnęły 19 września rejon Krasnego i Buska nad górnym Bugiem.

>>> Czytaj także: WB-10 – nieznany prototyp polskiego czołgu <<<

W tym rejonie doszło do kontaktu bojowego z siłami sowieckimi – marsz kolumny Grupy Operacyjnej „Dubno” został zablokowany przez wysunięte elementy 24. Brygady Pancernej Armii Czerwonej. W rejonie Buska wywiązało się krótkie starcie między czołgami lekkimi BT-5 a kompanią por. Jakubowicza. W jego wyniku oddział polski utracił jeden czołg Renault R 35, a dwa inne uległy uszkodzeniom. Straty po stronie sowieckiej obejmowały jeden zniszczony czołg BT-5, dwa inne zostały uszkodzone, a także spalone zostały dwie ciężarówki. Pomimo niewielkiej skali, starcie to stanowi przykład aktywnego udziału improwizowanych polskich jednostek pancernych w walkach obronnych przeciw wojskom sowieckim.

Po starciu z jednostkami sowieckimi w rejonie Buska dowództwo nad Grupą Operacyjną „Dubno” objął pułkownik Stefan Hanke-Kulesza, który zdecydował o zmianie kierunku marszu formacji – z południowego na zachodni, w stronę Rawy Ruskiej. Celem tego manewru było nawiązanie kontaktu z walczącymi jeszcze na zachodzie oddziałami Wojska Polskiego. W ślad za głównymi siłami Grupy Operacyjnej ruszyła również kompania pancerna porucznika Józefa Jakubowicza, dysponująca w tym momencie czterema sprawnymi czołgami – typu Renault R 35 i Hotchkiss H 35.

Zniszczony francuski czołg Hotchkiss H-35

Dnia 21 września 1939 roku jednostka ta wzięła udział w zaciętych walkach z oddziałami niemieckimi w rejonie Kamionki Strumiłowej, gdzie odznaczyła się skutecznym oporem. Po tym starciu kompania kontynuowała odwrót, osiągając z ostatnimi dwoma sprawnymi czołgami okolice Hrubieszowa. W dniu 23 września, w rejonie miejscowości Tyszowce, doszło do ostatniego starcia pancernego kompanii – tym razem z czołówką sowieckiej 36. Brygady Pancernej. Dwa czołgi T-26, napotkawszy niespodziewany opór ze strony polskich czołgów, wycofały się. Zdecydowane działania załóg pojazdów por. Jakubowicza umożliwiły uniknięcie okrążenia i niewoli przez znaczną część jego zmotoryzowanego oddziału.

Niestety, z powodu uszkodzeń technicznych, już następnego dnia ostatnie dwa czołgi Renault R 35 musiały zostać porzucone. Pozostałości oddziału por. Jakubowicza – poruszające się jedynie samochodami – skierowały się następnie w stronę walczącej jeszcze Warszawy. Działania tej improwizowanej jednostki stanowią jeden z przykładów determinacji i sprawności operacyjnej polskich załóg pancernych w końcowej fazie kampanii wrześniowej.

Losy 2. Kompanii Czołgów Lekkich 7TP kpt. Hajdenki

W drugiej połowie września 1939 roku, na północ od Hrubieszowa, w rejonie miasta Kowel, w ręce oddziałów Armii Czerwonej wpadła znaczna liczba sprawnych lub porzuconych polskich czołgów lekkich 7TP wersji jednowieżowej – według dostępnych źródeł od 11 do 14 pojazdów. Były to maszyny należące do 2. Kompanii Czołgów Lekkich 7TP z 2. Batalionu Pancernego, dowodzonej przez kapitana Konstantego Hajdenkę.

Jednostka ta wzięła udział w intensywnych działaniach bojowych przeciwko oddziałom niemieckim od 4 września 1939 roku, począwszy od rejonu Piotrkowa Trybunalskiego. Pod ciągłym naciskiem przeważających sił przeciwnika, kompania zmuszona była do prowadzenia długiego odwrotu przez niemal całą Polskę. Ostatecznie 16 września dotarła do miasta Kobryń, gdzie została podporządkowana obronie miasta pod dowództwem pułkownika Leona Koca.

Czołgi 7TP na manewrach | Źródło: domena publiczna (Wikimedia Commons)
Czołgi 7TP na manewrach | Źródło: domena publiczna (Wikimedia Commons)

W dniu 17 września 1939 roku, po otrzymaniu informacji o wkroczeniu Armii Czerwonej na wschodnie terytorium Rzeczypospolitej, dowództwo zdecydowało o próbie przebicia się do granicy węgierskiej. Kpt. Hajdenko otrzymał od płk. Koca rozkaz natychmiastowego wycofania się z rejonu Kobrynia z posiadanymi czołgami. Niestety, z uwagi na bardzo zły stan techniczny maszyn 7TP, wywołany intensywnym i długotrwałym marszem bojowym, ich dalsze wykorzystanie operacyjne okazało się niemożliwe.

Wobec powyższego, kpt. Hajdenko wydał rozkaz zniszczenia pozostałych czołgów przez podpalenie. Sam wraz z resztą personelu kompanii ewakuował się samochodami w kierunku południowym i 19 września 1939 roku przekroczył granicę polsko-węgierską. Zniszczenie czołgów zapobiegło ich przejęciu przez wojska sowieckie, choć kilka egzemplarzy mogło zostać zajętych wcześniej w rejonie Kowla.

Walki 91. Dywizjonu Pancernego Nowogródzkiej Brygady Kawalerii

Jednym z ostatnich większych oddziałów polskich wojsk pancernych, który podjął walkę z jednostkami pancernymi Armii Czerwonej, był 91. Dywizjon Pancerny Nowogródzkiej Brygady Kawalerii, dowodzony przez majora Antoniego Śliwińskiego. Jednostka ta, wchodząca w skład zgrupowania generała Władysława Andersa, brała udział w działaniach bojowych przeciwko wojskom niemieckim od pierwszych dni kampanii wrześniowej, prowadząc walki od rejonu granicznego z Prusami Wschodnimi. Po przebyciu trasy o długości około 700 kilometrów, dywizjon wraz z macierzystą brygadą dotarł 27 września 1939 roku w rejon Chyrowa, położonego na południe od Przemyśla.

Tego samego dnia, w rejonie miejscowości Władypol, drogę polskiemu zgrupowaniu próbującemu przebić się w kierunku granicy węgierskiej zagrodziły jednostki sowieckiej 26. Brygady Pancernej oraz 34. Dywizji Kawalerii. Wobec tej sytuacji dowództwo Nowogródzkiej Brygady Kawalerii podjęło decyzję o kontynuowaniu marszu z bronią w ręku, a w awangardzie natarcia znalazł się 27. Pułk Ułanów wspierany przez resztki 91. Dywizjonu Pancernego – dwie tankietki TK-3 oraz dwa samochody pancerne wz. 34. To właśnie na te pododdziały spadło główne uderzenie sowieckie.

Czołgi TKS należące do 10. Brygady Kawalerii | Źródło: domena publiczna
Czołgi TKS należące do 10. Brygady Kawalerii | Źródło: domena publiczna

Dzięki koncentracji dostępnych środków artyleryjskich i broni przeciwpancernej, a także skutecznej organizacji obrony, siły polskie zdołały odeprzeć sowiecki atak. W trakcie walki pod Władypolem 27 września 1939 roku jednostki Armii Czerwonej poniosły poważne straty, tracąc około 11 czołgów T-26 oraz 7 samochodów pancernych. Po stronie polskiej straty były również dotkliwe – utracono cały posiadany sprzęt pancerny.

Wobec przytłaczającej przewagi przeciwnika i dramatycznej sytuacji operacyjnej, gen. Władysław Anders w nocy z 27 na 28 września wydał rozkaz zniszczenia ciężkiego sprzętu oraz rozformowania Nowogródzkiej Brygady Kawalerii na mniejsze grupy żołnierzy. Celem tej decyzji było umożliwienie możliwie jak największej liczbie żołnierzy przedarcia się do granicy z Węgrami. Niestety, jedynie niewielu udało się tego dokonać. Sam generał Anders, ciężko ranny, dostał się do niewoli sowieckiej 30 września 1939 roku, w bezpośrednim sąsiedztwie granicy polsko-węgierskiej.

Działania bojowe polskich pociągów pancernych

Obok jednostek czołgów i samochodów pancernych Wojska Polskiego, istotną rolę w starciach z Armią Czerwoną we wrześniu 1939 roku odegrały również pociągi pancerne. Jednym z nich był pociąg pancerny nr 51 „Pierwszy Marszałek”, dowodzony przez kpt. Zdzisława Rokosowskiego. Pociąg ten, wchodzący początkowo w skład Armii „Kraków”, uczestniczył w walkach z wojskami niemieckimi już od 1 września, operując w rejonie Beskidów, a następnie wycofując się stopniowo na wschód w związku z rozwojem sytuacji strategicznej.

W dniu 16 września 1939 roku pociąg dotarł do Kowla, skąd planowano przejazd przez Sarny i dalej w kierunku Lwowa wzdłuż wschodniego szlaku kolejowego. Plany te uległy zmianie następnego dnia, gdy załoga pociągu otrzymała informację o sowieckiej agresji na wschodnie tereny Rzeczypospolitej. Potwierdzeniem doniesień były naloty sowieckiego lotnictwa na Sarny oraz sam pociąg pancerny nr 51. Załoga skutecznie odparła atak z powietrza, zestrzeliwując jeden z samolotów, po czym kpt. Rokosowski podporządkował swój oddział dowódcy Pułku KOP „Sarny”, ppłk. Nikodemowi Sulikowi.

Pociąg pancerny nr 51 na moście na rzece Kamiennej k. Skarżyska-Kamiennej 1937 | Źródło: domena publiczna (Wikimedia Commons)
Pociąg pancerny nr 51 na moście na rzece Kamiennej k. Skarżyska-Kamiennej 1937 | Źródło: domena publiczna (Wikimedia Commons)

Zgodnie z rozkazem z 17 września, pociąg miał rozpoznać sytuację w rejonie miasta Równe i nawiązać kontakt z tamtejszym dowództwem KOP. Wysłany patrol składający się z dwóch drezyn pancernych opartych na podwoziach czołgów R-17 dotarł na obrzeża miasta ok. godz. 15:00 tego samego dnia, gdzie zaobserwowano przemieszczającą się sowiecką kolumnę pancerną, co potwierdziło zajęcie Równego przez Armię Czerwoną. Wobec zaistniałej sytuacji patrol natychmiast powrócił do Sarn.

18 września pociąg przeprowadził kolejny patrol, tym razem w rejonie miejscowości Kostopol, gdzie napotkano kolumnę wojsk sowieckich składającą się z około 20 samochodów ciężarowych, trzech ciągników gąsienicowych z działami oraz czterech samochodów pancernych BA-6. Po dopuszczeniu przeciwnika na bliską odległość, pociąg otworzył skoordynowany ogień, całkowicie niszcząc kolumnę, w tym wszystkie pojazdy i samochody pancerne.

>>> Czytaj także: Kolejowy wrzesień 1939 roku – improwizowane pociągi pancerne <<<

W dniach 19–20 września 1939 roku pociąg pancerny nr 51 wspierał ogniem artyleryjskim żołnierzy Pułku KOP „Sarny” w walkach obronnych przeciwko nacierającej sowieckiej 60. Dywizji Strzeleckiej. Następnie, 21 września, osłaniał odwrót tych jednostek na zachód. Dzień później, 22 września, kpt. Rokosowski zdecydował się na odłączenie od głównych sił KOP i marsz w kierunku Kowla. W trakcie tego manewru pociąg został zaatakowany na przedmieściach miasta przez około 40 sowieckich bombowców. Pomimo zestrzelenia dwóch maszyn nieprzyjaciela i uszkodzenia kolejnych dwóch, pociąg odniósł poważne uszkodzenia. Wobec utraty zdolności bojowej, dowódca zarządził opuszczenie pociągu, a jego załoga dołączyła pieszo do oddziałów Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”.

W trakcie kampanii polskiej 1939 roku, w wyniku działań wojennych oraz kapitulacji poszczególnych garnizonów, Armia Czerwona przejęła dwa polskie pociągi pancerne: nr 53 „Śmiały” oraz nr 55 „Bartosz Głowacki”. Oba pojazdy zostały zdobyte 22 września we Lwowie, po jego oblężeniu przez wojska sowieckie. Były to pociągi pancerne należące pierwotnie do składu Armii „Łódź”, które wcześniej brały udział m.in. w zwycięskiej bitwie pod Mokrą. Po rozpoczęciu odwrotu jednostki te przemieściły się na wschód i ostatecznie dotarły do Lwowa, gdzie zostały unieruchomione i przejęte przez wroga.

Drezyna pancerna typu R (czołg FT-17 na prowadnicy szynowej) | Źródło: domena publiczna (Wikimedia Commons)
Drezyna pancerna typu R (czołg FT-17 na prowadnicy szynowej) | Źródło: domena publiczna (Wikimedia Commons)

Ostatnią polską jednostką pancerną tego typu, która podjęła walkę z siłami sowieckimi, był improwizowany pociąg pancerny „Wilno”. Został on zorganizowany w dniach 14–16 września 1939 roku w garnizonie wileńskim, a jego dowództwo objął por. Ignacy Pielaszewski. Po agresji ZSRR na Polskę, 17 września, pociąg został podporządkowany bezpośrednio dowódcy obrony Wilna, płk. Jarosławowi Okulicz-Kozarynowi.

>>> Czytaj także: Rosyjski półgąsienicowy Austin-Kegresse w polskiej służbie <<<

Już następnego dnia, 18 września, płk Okulicz-Kozaryn skierował improwizowaną jednostkę pancerną na rozpoznanie w kierunku miasta Lida. W rejonie miejscowości Burbiszki, na przedpolach Lidy, pociąg natknął się na sowiecką kolumnę pancerną nadciągającą z kierunku Baranowicz. W wyniku dwugodzinnego starcia z przeważającymi siłami nieprzyjaciela, polski pociąg został całkowicie zniszczony. Część ocalałych członków załogi podjęła próbę przedostania się pieszo z powrotem do Wilna. Jednak większość została wkrótce ujęta i trafiła do sowieckiej niewoli.

Podsumowanie

Niniejsze opracowanie stanowi próbę syntetycznego ujęcia działań polskich jednostek pancernych w starciach z Armią Czerwoną podczas kampanii wrześniowej 1939 roku. Choć udział tych formacji w walkach z wojskami sowieckimi był ograniczony i często improwizowany, nie sposób pominąć ich znaczenia jako elementu zbrojnego oporu w obliczu dwufrontowej agresji. Analiza poszczególnych epizodów – od walk batalionów pancernych i kompanii lekkich czołgów, przez zmagania improwizowanych kolumn zmotoryzowanych, aż po działania bojowe pociągów pancernych – ukazuje determinację i zdolności bojowe załóg polskich, mimo przewagi technicznej i liczebnej przeciwnika. Opisane epizody rzucają światło na losy często zapomnianych formacji Wojska Polskiego, które choć nie miały decydującego wpływu na przebieg całej kampanii, odegrały istotną rolę w obronie honoru i suwerenności II Rzeczypospolitej.


Bibliografia:
– Frowien K., Schluss mit Polen”, Berlin 1939.
– Głowacki L., Obrona Warszawy i Modlina 1939, Warszawa 1985.
– Gondek L., 17 Września 1939 Agresja Stalina na Polskę, Gdańsk 1990.
– Jasnowski J., Szczepaniuk E., Napaść Sowiecka i Okupacja Polskich Ziem Wschodnich wrzesień 1939, Londyn 1987.
– Jońca A., Szubański R., Tarczyński J., Wrzesień 1939 Pojazdy Wojska Polskiego, Barwa i broń, Warszawa 1990.
– Ledwoch J., Samochody pancerne Wojska Polskiego 1918-1939, Warszawa 2013.
– Magnuski J., Samochody Pancerne Wojska Polskiego 1918-1939, Warszawa 1993.
– Magnuski J., Kołomyjec M., Czerwony Blitzkrieg Wrzesień 1939 r., Warszawa 1994.
– Nawrocki A., 2 Batalion Pancerny, Pruszków 1992.
– Nawrocki A., Jakubowski R., 5 Batalion Pancerny, Pruszków 2003.
– Niemiecki Oficjalny Wykaz Walk w Polsce z 1940 „Unser Kampf in Polen”, Munchen 1940.
– Szubański R., 4 Batalion Pancerny, Pruszków 1996.
– Szubański R., Pancerne boje września, Warszawa 2009.
– Szubański R., Polska Broń Pancerna w 1939 r., Warszawa 2004.
– Szubański R., Szkoła Podchorążych Broni Pancernej 1936-1939, Pruszków 1996.
– Tarczyński J., 12 Batalion Pancerny, Pruszków 1995.
– Tarczyński J., Barański K., Jońca A., Pojazdy w Wojsku Polskim 1918-1939, Pruszków 1995.
– Wodziński A., 1 Dywizja Piechoty Legionów, Warszawa 2016.
– Zawilski P.A., Bitwy polskiego Września 1939, Warszawa 1989.
– Wieczorkiewicz P., Kampania 1939 r., Warszawa 2001.
– Ziemblicki P., Tomaszów Lubelski Wrzesień 1939 Polskie Rydwany Ognia, [praca niepublikowana].
– Żebrowski M., Zarys historii polskiej broni pancernej 1918-1947, Londyn 1971.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W górę