Obrona Rzeszowa stanowiła kluczowy element w realizacji zadania mającego na celu opóźnienie szybkiego postępu sił niemieckich wzdłuż magistrali kolejowej i drogowej Kraków – Lwów. Do tego zadania wyznaczona została zmotoryzowana 10. Brygada Kawalerii pod komendą płk. Dypl. Stanisława Maczka. Już od samego początku wrześniowych walk w 1939 roku, 10. Brygada Kawalerii stanęła do starcia z przeważającymi siłami niemieckimi na południu Polski. Pełniąc funkcję osłony flanki Armii „Kraków”, stawiła czoło całości XXIII Korpusowi Pancernemu nieprzyjaciela, który dysponował ponad 400 czołgami.
Zadanie bezpośredniej obrony Rzeszowa zostało powierzone 24. pułkowi ułanów, którego dowódcą był płk dypl. Kazimierz Dworak. Pułk otrzymał również wsparcie szwadronu przeciwpancernego brygady oraz baterii artylerii. Natomiast, jego „bliźniaczy oddział”, 10. pułk strzelców konnych miał zabezpieczać dostęp do miasta od strony północno-zachodniej, broniąc rejonu Rudna Wielka – Miłocin. Następnie, pod osłoną nocy, miał się wycofać na Łańcut, swoje miasto garnizonowe pokojowej dyslokacji, które zgodnie planem miało być bronione następnego dnia. Jako odwód brygady pozostawał wyznaczony dywizjon rozpoznawczy oraz 101. kompania czołgów rozpoznawczych. Warto zaznaczyć, że w trakcie przemarszu brygada poniosła ogromne straty, a z powodu braku paliwa lub zamieszania panującego na drogach nie dołączyły 121. kompania czołgów lekkich oraz szwadron czołgów z dywizjonu rozpoznawczego.
>>> Czytaj także: Kolbuszowa 1939 – polskie Vickersy kontra Panzery <<<
Plan obrony
Przygotowując obronę miasta, płk dypl. Dworak postanowił obsadzić trzy główne kierunki, z których nieprzyjaciel mógł najprawdopodobniej zaatakować. Kierunek na zachodni skraj miasta został zabezpieczony przez 1. szwadron ppor. Mariana Piwońskiego, który zajmował pozycje w garbarni, cegielni oraz na wzgórzach 218 i 244 Baranówka, po obu stronach drogi Dębica – Rzeszów. Szwadron otrzymał również wsparcie w postaci pięciu ckm-ów i plutonu przeciwpancernego. 2. szwadron pod dowództwem por. Władysława Rakowskiego, wzmocniony działkiem przeciwpancernym, obsadził tor kolejowy między dwoma mostami na zachód od Staromieścia. Jego zdaniem było uniemożliwienie Niemcom przekroczenia szosy Rzeszów-Miłocin. Por. Rakowski wysłał również ubezpieczenie do Szkoły Rolniczej w Miłocinie tworząc samodzielny, wysunięty punkt oporu. Natomiast południowy skraj miasta bronił 3. szwadron (bez jednego plutonu) ppor. Romualda Radziwiłowicza, wzmocniony trzema armatkami przeciwpancernymi, plutonem ckm i dwoma moździerzami, rozlokował się w kolonii pod Rzeszowem – po obu stronach drogi Rzeszów – Strzyżów. Zaś 4. szwadron rtm. Wiktora Zarembińskiego stanowił odwód pułku i znajdował się w rejonie kościoła Bernardynów.
Z uwagi na dużą odległość między 3. a 1. szwadronem oraz możliwość uderzenia nieprzyjaciela w powstałą lukę, dowódca pułku wydzielił z 4. szwadronu pluton pod dowództwem ppor. Mieczysława Otrembskiego. Pluton, wsparty przez dwa ckm-y, obsadził fałdę terenową zamykającą kierunek drogi z Przybyszówki na Staroniwę. Sztab obrony, przy którym przebywał również płk Dworak, zajął budynek poczty. Zastępca pułku, mjr Jerzy Deskur, wspierany przez rtm. Maleszewskiego oraz dwoma plutonami, przejął zadania regulowania ruchu na moście przez Wisłok przepływającej przez Rzeszów. Nieoczekiwanym wzmocnieniem dla obrony miasta była bateria dział 60. dywizjonu artylerii ciężkiej kpt. Zygmunta Łyzickiego oraz bateria 40. pułku artylerii lekkiej kpt. Romualda Stępniewskiego, które zajęły stanowiska w rejonie Szkoły Mleczarskiej.
Pierwsze walki
Po zajęciu wszystkich stanowisk obronnych przez Polaków, około godziny 15 nad Rzeszów nadleciały niemieckie samoloty Ju-87 Stuka, bombardując miasto. W wyniku nalotu 4. szwadron poniósł straty w sprzęcie. W międzyczasie Niemcy rozpoczęli działania zaczepne, atakując piechotą wspartą przez samochody pancerne szkołę w Miłocinie. Natarcie załamało się jednak pod ogniem ckm i działek przeciwpancernych 2. szwadronu. Pomimo tego Niemcy zajęli strategiczne pozycje na wzgórzu 245, skąd przez cały dzień ostrzeliwali polskie stanowiska długim ogniem ckm. Około godziny 20 nieprzyjaciel podjął kolejną próbę ataku, która również zakończyła się fiaskiem pod ogniem ziemnego szwadronu. Godzinę później, na rozkaz dowódcy pułku, 2. szwadron wycofał się na nowe pozycje.
Na zachodnim odcinku obrony nieprzyjaciel rozpoczął pierwsze natarcie po godzinie 16. Samochody pancerne ruszyły z kierunku Przybyszówki, podczas gdy czołgi, w sile kompanii, zbliżały się od strony Kielanówki, kierując się w stronę Staroniwy. Ogień polskiej artylerii oraz działek przeciwpancernych plutonu ppor. Jerzego Telatyckiego skutecznie powstrzymał uderzenie. Nieprzyjaciel wycofał się, pozostawiając kilka uszkodzonych samochodów pancernych na polu walki. To była jedyna próba zdobycia miasta od tej strony, nie licząc ostrzału z ckm oraz artylerii, który spadał na pozycje 1. szwadronu. Wieczorem szwadron cofnął się na skraj miasta, gdzie dołączył do niego pluton ppor. Otrembskiego.
Po północy, zgodnie z rozkazem płk. dypl. Dworaka, szwadron wycofał się do miejscowości Krasne po wschodniej stronie Wisłoku. Tam miał zostać uzupełniony w paliwo, amunicję i żywność przed nadchodzącym dniem. Wkrótce 4. szwadron dołączył do 1. szwadronu w celu odpoczynku i uzupełnienia zapasów. Na drugi dzień oba szwadrony miały obsadzić wschodni brzeg rzeki jako pierwszy rzut opóźniający w kierunku Łańcut.
Atak niemiecki na pozycje 3. szwadronu rozpoczął się zdecydowanie najpóźniej. Niemcy napotkali opór spowodowany zaminowaniem oraz zabarykadowaniem mostu w Boguchwale, przeprowadzone przez patrol motocyklistów pod dowództwem por. R. Radziwiłowicza. Po wykonaniu zadania, patrol wycofał się do miejscowości Zwierzyca, gdzie zorganizował zasadzkę.
>>> Czytaj także: Rotmistrz Radziwiłłowicz – powstaniec z ułańską fantazją <<<
Szwadron, zgodnie z rozkazem dowódcy, przepuścił przez pierwszą linię obrony patrol nieprzyjaciela składający się z trzech motocykli z przyczepkami. Następnie, z bliskiej odległości, otworzył ogień z ckm oraz działek przeciwpancernych, niszcząc dwa samochody pancerne, wóz dowodzenia oraz około pięciu ciężarówek z piechotą. Żaden z pojazdów z niemieckiej kolumny zwiadowczej nie zdążył uciec. Przepuszczona czata nieprzyjaciela została wzięta do niewoli przez obsadę drugiego rzutu. Wśród jeńców znalazło się 3 podoficerów i 5 szeregowych.
Następny niemiecki atak na pozycje 3. szwadronu poprzedził półgodzinny ostrzał artyleryjski. Natarcie siłami dwóch kompanii piechoty zostało odparte przez polską obronę. Wieczorem nieprzyjaciel przypuścił kolejny atak, tym razem wsparty czołgami. Po zniszczeniu jednego z czołgów, pozostałe wycofały się z walki. Niemniej jednak, piechota, wspierana ich ogniem, ufortyfikowała się w terenie, zadając ogniem ckm z bliskiej odległości ciężkie straty pozycjom 3. szwadronu „białych ułanów”. Kolejne uderzenie, tym razem od strony Wisłoka, zmusiło 2. pluton do wycofania się na nowe stanowiska. Wkrótce do wsi wycofał się również cały szwadron, który ostatecznie został odrzucony na teren cegielni, gdzie powstrzymał atak nieprzyjaciela. Następnie, zgodnie z rozkazem dowódcy pułku, szwadron opuścił cegielnię i zajmował nowe pozycje na skraju miasta, przy linii tartak parowy – przystań wodna. Miał tam się bronić do godziny 23:00. Na te nowe pozycje dołączył również 3. pluton plut. Brzózego, wcześniej oddelegowany do ochrony mostu. Około godziny 20 nieprzyjaciel zorganizował kolejny atak, ale został odparty przez szwadron, który ruszył do kontrataku na bagnety. Po kolejnym niepowodzeniu, Niemcy zaniechali dalszych ataków.
W odwrocie na Łańcut
O północy 3. szwadron wycofał się na most, pozostawiając na zachodnim brzegu przyczółek, który był ubezpieczany przez dwa plutony. Przed godziną 4 rano oba plutony przeszły przez most, który następnie został wysadzony. Niestety, zbyt mała ilość ładunków wybuchowych jedynie uszkodziła most, co umożliwiło Niemcom wkroczenie do pustego Rzeszowa.
Zgodnie z rozkazem dowódcy brygady, 9 września płk. dypl. Dworak miał opóźniać nieprzyjaciela w kierunku Łańcuta. W tym celu zorganizował dwa rzuty opóźniające. Pierwszy rzut tworzyły 1. i 3. szwadron oraz szwadron ckm (bez jednego plutonu), wzmocnione plutonem przeciwpancernym i plutonem czołgów rozpoznawczych TKS. Zgrupowanie to zajęło pozycje w rejonie Krasnego. Drugi rzut, składający się z 2. i 4. szwadronu, wsparty plutonem ckm, okopał się w rejonie Krzemienica – Kraczkowa. Natomiast wydzielony pluton por. Zygmunta Starzyńskiego został wyznaczony do zorganizowania zasadzki.
Niemcy rozpoczęli działania bojowe około godziny 6 rano, wysyłając pancerne rozpoznanie, które zostało zatrzymane ogniem działek przeciwpancernych oraz atakiem plutonu czołgów TKS. Wówczas nieprzyjaciel wzmocnił natarcie batalionem piechoty wspieranym czołgami i artylerią. Atak zmusił oddziały osłony do wycofania się na stanowiska pierwszego rzutu. Dopiero artyleria oraz kontratak zorganizowany przez pluton por. Starzyńskiego zatrzymały napierających Niemców.
Około godziny 10, zważywszy na narastającą groźbę okrążenia, dowódca pułku wydał rozkaz wycofania się szwadronów 1. rzutu. Wsparcie podczas odwrotu zapewniła brygadowa artyleria. Po godzinie 13 nieprzyjaciel zaatakował linie obrony 2. rzutu, gdzie ponownie został skutecznie zatrzymany. W ciągu popołudnia pułk wycofał się za linię obrony przygotowaną przez 10. p.s.k. i przeniósł się do rejonu odwodu w okolicach folwarku Głuchów, oddalonego o 3 km na wschód od Łańcuta. Teraz główny ciężar obrony opóźniającej natarcie niemieckie został przejęty przez pozostałe oddziały brygady.
Pułkownik Stanisław Maczek zaniepokojony rozwijającą się sytuacją na południowym skrzydle obrony opóźniającej, rozważał użycie 24. pułku ułanów do kontruderzenia. Ostatecznie jednak zrezygnował z tego planu, gdyż na południe od Łańcuta, poza obszarem działań 10. Brygady Kawalerii, niemieckie kolumny pancerno-motorowe skierowały się w kierunku Przeworska, a następnie dalej na San. Po ocenie sytuacji, w obawie przed otoczeniem, dowódca brygady wydał ostatecznie rozkaz, aby w nocy wszystkie pododdziały brygady oderwały się od nieprzyjaciela i wycofały się na Przeworsk. Później, w zależności od dalszego rozwoju sytuacji, miały skierować się na Jarosław lub Leżajsk.
Obrona Rzeszowa przez 24. pułk ułanów, a następnie Łańcuta przez pozostałe pododdziały 10. Brygady Kawalerii, skutkowała spowolnieniem marszu niemieckich dywizji pancernych i zapewniła dodatkowe dwa dni na umocnienie obrony Lwowa. W wyniku walk z 24 pułku ułanów polegli: jeden podoficer oraz czterech ułanów, a wśród rannych znalazło się 20 żołnierzy.
Bibliografia:
- Dworak K., Z historii pułku. Przebieg działań bojowych, „Komunikat Koła 24. pułku ułanów”, nr 36, 1958.
- Majka J., Brygada motorowa płk Maczka, Rzeszów 2008.
- Majka J., Obrona Rzeszowa i Łańcuta (8-9 września 1939), [w:] Dzieje Podkarpacia, Rzeszów 2000.
- Michelis A., Bój o Rzeszów, „Komunikat Koła 24. pułku ułanów”.
- Radziwiłowicz R., Obrona Rzeszowa przez 24. Pułk ułanów w dniu 8.09.1939 r., „Wojskowy Przegląd Historyczny”, nr 4, 1967.
- Radziwiłowicz R., W obronie Rzeszowa, [w:] Sześćdziesięciolecie 24. pułku ułanów, Londyn 1980 r.
2 thoughts on “24 pułk ułanów w obronie Rzeszowa”