We wrześniu 1944 roku żołnierze 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka nieśli wyzwolenie kolejnym miastom zachodniej Europy. Po forsownym marszu przez północną Francję, polskie oddziały wkroczyły do Belgii. Choć historia bitwy pod Falaise czy wyzwolenia Bredy doczekała się szerokiego upamiętnienia, walki o Tielt i Gandawę – przeprowadzone z determinacją, kunsztem taktycznym i ofiarnością – pozostają w cieniu większych operacji. Tymczasem były to starcia krwawe, wymagające walk miejskich, szturmów na pozycje umocnione oraz zmagań z zaskakującym niemieckim oporem.

Po zakończeniu bitwy pod Falaise, która stała się jednym z punktów zwrotnych kampanii normandzkiej, siły niemieckie zostały zmuszone do odwrotu aż za linię Skaldy i Kanału Alberta. W ślad za nimi ruszyły wojska alianckie, przechodząc do fazy intensywnego pościgu.

Wśród nich była również 1. Dywizja Pancerna generała Stanisława Maczka, która 29 sierpnia 1944 roku rozpoczęła marsz na wschód. W ciągu zaledwie dziewięciu dni polska dywizja przebyła ponad 400 kilometrów, prowadząc po drodze krótkie, ale zacięte starcia z niemieckimi ariergardami, które starały się spowolnić natarcie aliantów. Jej trasa wiodła przez szereg kluczowych francuskich miejscowości: Elbeuf, Abbeville oraz Saint-Omer.

>>> Czytaj także: D-Day – lądowanie Aliantów we Francji. Największa operacja desantowa II wojny światowej <<<

W nocy z 5 na 6 września 1944 roku 1. Dywizja Pancerna gen. Stanisława Maczka przekroczyła granicę francusko-belgijską, rozpoczynając kolejny etap swojej kampanii – tym razem na terytorium Flandrii. Był to ważny moment w historii jednostki, która po walkach w Normandii i błyskawicznym marszu przez północną Francję wkroczyła do kraju okupowanego przez Niemców od czterech lat.

Pierwszym belgijskim miastem wyzwolonym przez Polaków było Ypres – historyczne miasto, znane z krwawych zmagań I wojny światowej. Żołnierze 1. Dywizji Pancernej zajęli je 6 września 1944 roku bez większego oporu ze strony przeciwnika, który cofał się w kierunku Gandawy i Skaldy.

Już następnego dnia, 7 września, polskie oddziały ruszyły dalej na wschód, kierując się na Roulers (Roeselare). Po drodze zdobyto także mniejsze miejscowości: Hooglede oraz Gits. Polacy posuwali się szybko, jednak napotykali opór niemieckich ariergard, które starały się zorganizować obronę i opóźnić natarcie aliantów.

„Biali Ułani” i „Krwawe Koszule” w natarciu na Tielt

Zgodnie z rozkazami dowództwa 1. Dywizji Pancernej generała Maczka, zadanie zdobycia Tielt w dniu 8 września 1944 roku powierzono specjalnie wydzielonej grupie bojowej pod dowództwem ppłk. Romualda Dowbora. Jej trzon stanowił 24. Pułk Ułanów, wspierany początkowo przez kompanię z 8. Batalionu Strzelców Brabanckich, dywizjon 1. Pułku Artylerii Motorowej oraz pododdziały artylerii przeciwpancernej z 1. Pułku Artylerii Przeciwpancernej.

Z relacji belgijskich cywilów wynikało, że Niemcy okopali się na przedmieściach miasta, wspierani przez działa przeciwpancerne i pojedyncze czołgi. Miasta miała bronić Kampfgruppen Franzkowsky w sile od dwóch do czterech batalionów wspartych artylerią przeciwpancerną.

>>> Czytaj także: „Krwawe Koszule” gen. Stanisława Maczka <<<

Pierwsze polskie czołgi – Shermany i Stuarty z 24. Pułku Ułanów – ruszyły do natarcia o świcie, około godziny piątej rano. Po szybkim pokonaniu miejscowości Roulers i Meulebeke, kolumna pancerna dotarła na obrzeża Tielt. Zamiast spodziewanego oporu, Polaków zaskoczyła jednak zupełnie inna scena – tłum Belgów wyległ na ulice, witając swoich wyzwolicieli chlebem, kwiatami i łzami radości. Żołnierze 24. Pułku Ułanów wjechali do miasta w atmosferze tryumfu. Radość nie trwała jednak długo. W miarę posuwania się kolumn pancernych w głąb zabudowy, Niemcy rozpoczęli niespodziewany kontratak.

Czołg M3/M5 Stuart 24 Pułku Ułanów podczas walki na ulicy w Tielt w 1944 roku | Źródło: Wikimedia Commons (domena publiczna)
Czołg M3/M5 Stuart 24 Pułku Ułanów podczas walki na ulicy w Tielt w 1944 roku | Źródło: Wikimedia Commons (domena publiczna)

Na wąskich ulicach miasta, zwłaszcza w okolicach kościoła, klasztoru i stacji kolejowej, rozgorzały zacięte walki. Niemieckie działa przeciwpancerne i broń ręczna skutecznie raziły lekko opancerzone pojazdy – w walkach w okolicy Kościoła św. Piotra, Polacy utracili lekki czołg Stuart, w którym zginął jego dowódca ppor. Adam Godowski oraz radiooperator st. uł. Jan Pietrzyk. W czasie walk w tym rejonie zniszczony zostaje również Sherman, w którym ginie kierowca uł. Marian Graczyk i strzelec plut. Józef Podziomek. Wkrótce pozostałe czołgi musiały zalegnąć pod ogniem nieprzyjaciela, a cały atak utknął.

Wobec pogarszającej się sytuacji, dowództwo zdecydowało się na natychmiastowe wzmocnienie uderzenia. Do walki wprowadzono cały 8. Batalion Strzelców pod dowództwem podpułkownika Aleksandra Nowaczyńskiego. Batalion ten zyskał już sławę pod Falaise, gdzie wsławił się wyjątkowym męstwem i wytrwałością – stąd jego żołnierze nosili przydomek „Krwawe Koszule”.

Porucznik Adam Dzierżanek dowódca 1. Szwadronu 24. Pułku ułanów wspominał, że dowódca „Krwawych Koszul” ppłk Nowaczyński, nie chce wysłać wojska dopóki sam nie obejrzy terenu. Zabiera dowódców kompanii na scaut-cara i każe im prowadzić się na punkt, z którego najlepiej będzie można ocenić sytuację. Dojeżdżamy do krzyżówki. […] Pułkownik szybko się decyduje. […] Scaut-cara zostawimy tu, a sami zrobimy skok do tej bramy. Jak powiedział, tak się stało pojedyncze z pistoletami w dłoni przebiegamy ulicę i wpadamy do bramy. Pułkownik rozgląda się po ogrodach…. Zapada decyzja. Jedna kompania natrze na ogrody, druga, pod dowództwem por. Tucewicza, obejdzie dołem i uderzy od północy.

O zaciętości walk o Tielt najlepiej świadczą wspomnienia żołnierzy. Porucznik Stanisław Dulski z 8. Batalionu strzelców brabanckich wspominał, że w parę minut rusza jako czołowa 3. kompania, za nią 1. i 4. Po chwili słyszę jak baca „3.” nadaje przez radio: „Klasztor opanowany, są jeńcy i dwa działa zdobyte. nacieram na kierunku wschodnim”.

>>> Czytaj także: Generał Stanisław Maczek – „ojciec” polskiej broni pancernej <<<

Wraz z upływem godzin, walki w centrum miasta przybierały na intensywności. Około południa cały batalion „Krwawych Koszul” toczył ciężki bój o każdą ulicę i każdy dom. Niemcy bronili się zaciekle.

Jak zaznacza por. Dulski, strzelcy, świadomi zagrożenia ze strony niemieckiej broni maszynowej, nie prowadzili frontalnych szturmów ulicami – zamiast tego wchodzili na dachy kamienic i stamtąd, z góry, ostrzeliwali i obrzucali granatami zaskoczonych Niemców. Ta nietypowa taktyka przyniosła efekty. Krok po kroku przesuwali się naprzód, oczyszczając miasto. Około godziny 16:00 całe Tielt było już w polskich rękach.

Choć bitwa o Tielt zakończyła się pełnym sukcesem 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka, zwycięstwo to nie przyszło bez ofiar. W walkach zginęło ośmiu polskich żołnierzy, a wielu innych zostało rannych. Oprócz wcześniej wspomnianych poległych w szeregach 24. Pułku Ułanów, śmierć ponieśli także st. ułan Jan Leśniewski (Bojanowski) oraz ułan Stanisław Radomski. W ciężkich walkach miejskich zginął także kpr. Pod ch. Artur Grygier z 8. Batalionu Strzelców Brabanckich. W szpitalu w Tielt z odniesionych ran zmarł również st. dragon Oskar Lakotta z 10. Pułku Dragonów, który został ranny w czasie walk w rejonie Ruysselede.

Pogrzeb polskich żołnierzy na cmentarzu w Tielt | Źródło: www.polishwargraves.nl (domena publiczna)
Pogrzeb polskich żołnierzy na cmentarzu w Tielt | Źródło: www.polishwargraves.nl (domena publiczna)

Wszyscy polegli żołnierze zostali pochowani z honorami na wojskowej kwaterze cmentarza komunalnego w Tielt, wśród towarzyszy broni. Dziś ich groby są nie tylko miejscem pamięci, ale i świadectwem najwyższej ceny, jaką przyszło zapłacić za wolność belgijskiego miasta.

Walki o kanał Gandawski

Podczas gdy 24. Pułk Ułanów oraz 8. Batalion Strzelców Brabanckich toczyli zacięte walki o Tielt, zgrupowanie 2. Pułku Pancernego wraz z 10. Pułkiem Dragonów nacierało w kierunku Ruysselede.

Walki o Ruysselede były twarde i kosztowne. Dzięki szybkiemu manewrowi pancernemu wycofujący Niemcy zostali zaskoczeni i ponieśli poważne straty. Podporucznik Stanisław Trembacz z 2. Pułku pancernego wspominał: Niemcy zatrzymani, naszym ruchem oskrzydlającym, na swych ostatnich drogach odwrotu, spychani od południa natarciem czołowym 10. Brygady Kawalerii Pancernej, stłoczeni w mieście, muszą się czuć jak ryby w sieci. Chcąc za wszelką cenę otworzyć sobie drogę odwrotu, montują, trzeba to przyznać błyskawicznie, przeciwuderzenie. Mimo, że piechota jest wspierana działami ppanc., przeciwnatarcie załamuje się w strasznym ogniu 1. szwadronu.  Sukces ten, określony później przez gen. Maczka jako „małe Chambois” otworzył Polakom drogę w kierunku kanału Gandawskiego. W czasie walk zginęło 250 niemieckich żołnierzy, a ponad 300 dostało się do niewoli.

>>> Czytaj także: 5 maja 1945 r. 1. Dywizja Pancerna gen. Maczka zdobyła port wojenny w Wilhelmshaven <<<

W dniach 9–10 września 1944 roku oddziały generała Maczka pozostawały w stałym kontakcie bojowym z wrogiem na całej długości odcinka frontu – od Brugii aż po rejony 10 kilometrów na wschód od Aeltre. Równocześnie zgrupowanie 3. Brygady Strzelców zostało przegrupowane z myślą o forsowaniu Kanału Gandawskiego.

Mimo wielokrotnych prób zdobycia przyczółków przez Batalion Strzelców Podhalańskich, wspierany przez całość artylerii dywizyjnej, nie udało się przełamać niemieckiej linii obrony. Silnie ufortyfikowane pozycje i dobrze zorganizowany system ogniowy sprawiły, że Polacy musieli tymczasowo wstrzymać natarcie.

Dywizja Pancerna wyzwala Gandawę

11 września 1944 roku sztab 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka otrzymał nowe rozkazy operacyjne. Zgodnie z wytycznymi dowództwa alianckiego, cała dywizja miała przesunąć się w rejon Gandawy, by oczyścić ten strategiczny obszar z sił niemieckich. Strefa działania została precyzyjnie określona: od południa i wschodu miała obejmować obszar aż po rzekę Skaldę, od północy – aż po jej zachodnie ujście, a od zachodu – ograniczać się kanałem Gandawa–Terneuzen. Jednym z głównych celów powierzonych Polakom było całkowite wyzwolenie samej Gandawy.

Jeszcze tego samego dnia, 11 września, oddziały 3. Brygady Strzelców wkroczyły do częściowo wyzwolonego miasta. Tam dokonały zmiany na pozycjach, przejmując odpowiedzialność za sektor od brytyjskiej 131. Dywizji Piechoty, która wcześniej prowadziła działania w tym rejonie.

Podpułkownik Aleksander Nowaczyński doznacza żołnierzy 8. batalionu strzelców | Źródło: Fundacja Wspierania Nauki i Rozwoju
Podpułkownik Aleksander Nowaczyński odznacza żołnierzy 8. batalionu strzelców | Źródło: Fundacja Wspierania Nauki i Rozwoju

Następnego dnia, 12 września, walki rozgorzały na nowo – tym razem w północnej części Gandawy. Przez cały dzień 8. i 9. Bataliony Strzelców prowadziły ciężkie boje miejskie. Dzięki skoordynowanemu natarciu i determinacji polskich żołnierzy, dzień później udało się zepchnąć Niemców z kluczowych punktów oporu za rzekę Lieve i ostatecznie przejąć kontrolę nad miastem.

Podczas gdy główne siły 1. Dywizji Pancernej zajmowały Gandawę i jej przedmieścia, 10. Brygada Kawalerii Pancernej wykonała manewr oskrzydlający, omijając miasto od południa. Brygada przeszła w rejon Lokeren–Sint-Niklaas, gdzie rozpoczęła działania rozpoznawcze i patrolowanie w kierunku północno-wschodnim, sprawdzając ewentualne kierunki niemieckiego odwrotu lub kontrataków.

>>> Czytaj także: Krótka historia II wojny światowej <<<

W dniach 13–14 września polskie oddziały kontynuowały natarcie, zdobywając miejscowości Stekene i La Trompe oraz docierając do St. Gilles-Waes, kluczowego punktu komunikacyjnego w rejonie granicznym między Belgią a Holandią. Zajęcie tych terenów oznaczało zakończenie operacji bojowych wokół Gandawy i przygotowanie się do kolejnego etapu działań ofensywnych.

W związku z tym 15 września gen. Stanisław Maczek zarządził przegrupowanie sił. Utworzył zgrupowanie operacyjne pod dowództwem podpułkownika Władysława Deca, zastępcy dowódcy 3. Brygady Strzelców. W jego skład weszły: 24. Pułk Ułanów, 8. Batalion Strzelców oraz dywizjon artylerii motorowej. Zadaniem tej grupy było aktywne ubezpieczenie Gandawy od północy i północnego wschodu, by zapobiec ewentualnym kontratakom niemieckim i zabezpieczyć zaplecze dla dalszych działań dywizji w kierunku Antwerpii i granicy holenderskiej.

Ku Holandii…

Po zakończeniu kampanii belgijskiej i wyzwoleniu Gandawy, przed 1. Dywizją Pancerną generała Maczka stanęło nowe zadanie – kontynuowanie natarcia w kierunku północnym, w stronę granicy z Holandią na kierunku Axel i Hulst. Przed polskimi żołnierzami otwierał się kolejny trudny etap walk: teren poprzecinany kanałami, rzekami i umocnionymi punktami oporu, w którym naturalne przeszkody wodne odgrywały rolę linii obronnych.

Wkraczając na ziemie holenderskie w dniu 16 września 1944 roku, dywizja musiała mierzyć się z innym charakterem działań – nie tyle z dynamicznym pościgiem, ile z uporczywymi walkami o przeprawy i mosty, często silnie bronione przez niemieckie oddziały. Holenderskie równiny i system kanałów wymuszały prowadzenie bitew pozycyjnych oraz częste wykorzystanie piechoty i artylerii w ciasnych korytarzach wodnych.

>>> Czytaj także: „Dziękujemy Wam Polacy!” – wyzwolenie Bredy przez 1. Dywizję Pancerną gen. Maczka <<<


Artykuł powstał w ramach realizacji przez FUNDACJĘ WSPIERANIA NAUKI I ROZWOJU zadania publicznego pn. „Płk Aleksander Nowaczyński – z urzędowskiej chałupy do Wilhelmshaven” współfinansowanego przez Ministerstwo Obrony Narodowej w ramach konkursu “Historia i tradycje oręża polskiego” zorganizowanego przez Departament Edukacji, Kultury i Dziedzictwa MON.

>>> ZOBACZ WIĘCEJ INFORMACJI O PROJEKCIE <<<

One thought on “Walki o Tielt i Gandawę – zapomniane zwycięstwa 1. Dywizji Pancernej gen. Maczka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W górę