W listopadzie 1938 r. oddziały podległe pod Samodzielną Grupę Operacyjną Śląsk, której zadaniem było zajęcie Zaolzia, zostały użyte również do zabezpieczenia przyznanej Polsce Czadczyzny, a następnie części Spisza i Orawy, które należały wcześniej do Czechosłowacji. Wbrew pozorom z założenia pokojowe przejęcie terenów przyniosło ze sobą ofiary śmiertelne. W czasie wymiany ognia z żołnierzami czechosłowackimi na Zdziarskiej Przełęczy polegli mjr Stefan Rago, kpr. Henryk Oleksowicz został śmiertelnie ranny. Obaj na co dzień służyli w 24. pułku ułanów z Kraśnika.

W 1938 roku 24. pułk ułanów z lubelskiego Kraśnika należał do 10. Brygady Kawalerii (BK), której dowódcą był płk dypl. Stanisław Maczek. Jednostka ta była pierwszą w Polsce jednostką zmotoryzowaną, dlatego też postanowiono jej pododdziały wykorzystać w przejęciu od Czechosłowacji spornych terenów. Najpierw, w październiku 1938 r., brygada brała udział w przejęciu Śląska Cieszyńskiego, a w listopadzie miała być użyta do przejęcia części Spisza. W tym celu z 10. BK sformowano Grupę Operacyjną Podhale, pod dowództwem płk dypl. Maczka i przetransportowano do Nowego Targu. . Z dniem 26 listopada 1938 r. zostały utworzone z brygady trzy Oddziały Wydzielone (OW), nazwane od nazwisk ich dowódców, tj. OW Cieśliński, OW Święcicki, OW Dworak. W skład OW Dworak (od płk dypl. Kazimierza Dworaka – dowódcy 24. pułku ułanów) znalazł się dywizjon II/24*, bateria armat 100 mm z dywizjonu artylerii motorowej oraz kompania TKS z batalionu pancernego. Do dyspozycji dowódcy oddelegowano również żołnierzy z posterunków Straży Granicznej w Jurgowie i Łysej Polanie oraz funkcjonariuszy Policji Państwowej z Jurgowa i Bukowiny. Przy nim znajdowało się również dowództwo brygady, z płk Maczkiem na czele. Wyłączony z OW Dworak dywizjon I/24 wraz z II/10 oraz dywizjonem przeciwpancernym i kompanią czołgów lekkich utworzyły odwód Grupy Operacyjnej Podhale.

>>> ZOBACZ TAKŻE: Incydent w Boguminie – czy mogło dojść do starcia Wojska Polskiego z Wehrmachtem już w 1938 r.? <<<

Mam wrażenie, że pan będzie jednak korespondentem wojennym – słowa mjr. Rago do jednego z dziennikarzy relacjonujących zajęcie Jaworzyny.

W dniu 27 listopada wszystkie OW miały zająć po godz. 8 pozycje wyjściowe do zajęcia spornych terenów. W niedzielny ranek poruszająca się w szyku ubezpieczonym kolumna pojazdów OW Dworak została zatrzymana w Jurgowie przez czechosłowackich parlamentariuszy. Dowodzący nimi płk František Kůhl poinformował płk dypl. Maczka oraz płk dypl. Dworaka, że ma rozkaz uniemożliwić przejęcie Żdżaru przez Wojsko Polskie. Płk dypl. Maczek odpowiedział, iż zajmie teren zgodnie z decyzją Komisji Delimitacyjnej. Wobec bezowocnych rozmów obie strony porozumiały się telefonicznie ze swoimi przełożonymi. Płk Kůhl otrzymał rozkaz otwarcia ognia, gdyby oddziały polskie próbowały zając sporny teren. Natomiast gen. Bortnowski wydał rozkaz, aby rozpocząć działania militarne i siłą przejąć wyznaczony obszar. Związku z tym pododdziały II dywizjonu 24. pułku ułanów spieszyły się i zajęły pozycje wyjściowe do ataku. Ułanów wspierać miały czołgi rozpoznawcze TKS z baonu pancernego oraz TK-3 ze szwadronu rozpoznawczego. Gdy po godzinie 11 ruszyła polska tyraliera odezwały się czechosłowackie ckm-y. Atakujący zalegli odpowiadając ogniem. Wymianę ognia przerwał przybyły czeski ppłk Duda, który poinformował płk Kůhla o ustaleniach Komisji Delimitacyjnej i korekcie przebiegu nowej linii granicznej. Jednocześnie polecił wycofać oddziały ok. 2 km na wschód i zająć pozycje na skraju wsi Żdziar.

Po południu, gdy polskie oddziały ruszyły zajmować sporny obszar na północ od drogi Podspady-Żdziar, od strony słowackiej padły kolejne strzały. Jak się okazało rozkaz odwrotu nie dotarł do wszystkich pododdziałów. Związku z tym ruch wojsk polskich potraktowany został jako natarcie i otworzono ponownie ogień. W wymianie strzałów poległ mjr Stefan Rago, a ciężko ranny został kpr. Henryk Oleksowicz. Okoliczności śmierci mjr Rago opisuje nam korespondent Ilustrowanego Kuriera Codziennego. W swojej relacji pisze: nagle nadchodzi wiadomość, iż poniżej przy Przełęczy Ździarskiej od strony gajówki, jeden z dowódców podchodzących oddziałów został ciężko ranny. Za chwilę nadchodzi wiadomość, że dowódca tam został zabity. […] Mjr Rago znajdował się w lasku opodal drogi prowadzącej do Żdziaru, kiedy wojska słowackie mające się wycofać, rozpoczęły prowadzić ogień karabinów maszynowych. Mjr Rago odwrócił się do żołnierzy wysuwających się z lasu i wydał rozkaz położenia się na ziemi. W chwili gdy był odwrócony, kula przebiła mu hełm z tyłu głowy i wyszła ustami.

Jeden z artykułów jaki ukazał się w gazecie „Głos Lubelski” na temat wydarzeń na pograniczu polsko-słowackim.

Natomiast przebieg zdarzeń po trafieniu mjr. Rago i okoliczności postrzału kpr. Oleksowicza możemy odnaleźć we wniosku płk dypl. Maczka o przyznanie kapralowi Srebrnego Krzyża za Dzielność. Dowódca brygady pisał: w dniu 27 listopada 1938 r. podczas akcji na przełęczy Zdziarskiej był [Oleksowicz – przyp. aut.] jako trębacz podoficerem obserwatorem 1. szwadronu, który wchodził w skład dywizjonu śp. mjr Rago. Wysłany przez dowódcę 1. szw. do mjr Rago przyszedł w chwili, gdy śp. mjr Rago wysunąwszy się przed lizierę lasu trafiony został pociskiem nieprzyjacielskim. Widząc upadającego majora kpr. Oleksowicz podbiegł do niego celem niesienia pomocy, nie bacząc na ogień nieprzyjaciela, wziął ciało śp. mjr Rago chcąc je wycofać do lasu. W czasie niesienia pomocy został raniony trzema pociskami ckm w nogę, łokieć i żebra. Czynem swoim dał przykład nie tylko odwagi, lecz także przywiązania i dyscypliny w stosunku do poległego oficera. Jak możemy dalej przeczytać, dopiero po ustaniu strzałów, pozostali ułani przenieśli ciało zabitego oficera wpierw na przełęcz, a stamtąd przetransportowano je samochodem do Jaworzyny. Ciężko ranny kpr. Oleksowicz przewieziony został do Zakopiańskiego Szpitala Klimatycznego, gdzie otrzymał Srebrny Krzyż za Dzielność oraz awans na plutonowego.

Po krwawym incydencie doszło do kolejnego spotkania z oficerami czechosłowackimi, którzy wyrazili żal i wyrazy współczucia z powodu śmierci polskiego oficera. Po zakończeniu rozmów, około godz. 14 polskie oddziały zajęły, zgodnie z rozkazem, linię za Przełęczą Ździarską przechodzącą koło wzgórza Brzegi. W międzyczasie pozostałe jednostki Wojska Polskiego zajęły Jaworzynę. Zakończenie operacji oddanych przez władze czeskie terenów nie zakończyło działań bojowych OW Dworak. Ostatecznie zakończono je 3 grudnia 1938 r. , kiedy to wytyczono granice w rejonie Przełęczy Ździarskiej, a kontrole nad terenem przejęła Straż Graniczna. Od 6 grudnia rozpoczęło się wycofywanie oddziałów z okolic Jaworzyny.

Kilka słów o poległych

Stefan Rago urodził się 2 lutego 1896 r. w Miedzianie w powiecie siedleckim. Ukończył słynne z krzewienia ducha polskości prywatne ośmioklasowe gimnazjum realne Edwarda Aleksandera Rontalera w Warszawie, w którym wstąpił do tworzącej się drużyny skautowej.

Po wybuchu I wojny światowej, w 1915 r. został powołany do służby w armii rosyjskiej, otrzymując przydział do Lekkiego Gwardyjskiego Grodzieńskiego Pułku Huzarów. Po rozformowaniu Legionu Puławskiego i organizacji polskich formacji utworzonych w carskiej Rosji rozpoczął w maju 1916 r. służbę w Brygadzie Strzelców Polskich, w 1. pułku ułanów polskich. Brał udział we wszystkich walkach pułku na frontach: białoruskim, galicyjskim i w Rumunii. Uczestniczył m.in. w bitwie pod Krechowicami 24 lipca 1917 r., gdzie 1. pułk ułanów poniósł ciężkie straty.

Po rozwiązaniu macierzystej jednostki szer. Rago powrócił do Polski i wstąpił do 7. pułku ułanów lubelskich, by związać się z nim na szereg lat. 2 listopada 1918 r. otrzymał stopień kaprala, a rok później awansuje na podchorążego. Stefan Rago był wtedy niezwykle ambitnym i zdolnym podoficerem, który początkowo dowodził plutonem, wykonując z nim niejednokrotnie bardzo trudne i odpowiedzialne zadania. 10 lutego 1921 r. przedstawiony został do odznaczenia Krzyżem Virtuti Militari. We wniosku możemy wyczytać: 20 września 1920 r. […] pchor. Rago został wysłany na patrol w stronę Kopciowa dla sprawdzenia, czy po drodze nie cofa się nieprzyjaciel. Po przebyciu około 500 m pchor. Rago natyka się w ciemności na maszerującą kolumnę Litwinów. Nie tracąc czasu natychmiast rozwija swój pluton i oddaje kilka salw z okrzykiem „Hurra”, rzuca się na npla. Pierwsze szeregi Litwinów pierzchały, jednak dalsze, ochłonąwszy z psychicznego wrażenia zaatakowały mały oddział pchor. Rago, z tym większą zaciekłością, że chodziło o przedarcie się po jedynej drodze odwrotu. Pchor. Rago otrzymał ciężki postrzał w ramię, jednak nie zwracając uwagi na ranę, przez dłuższy czas odpiera nacierającego nieprzyjaciela, cofając się powoli do wsi. (Walka trwała w absolutnych ciemnościach i na kilka kroków).W tym czasie dyon mjra Lewandowskiego zdołał zorganizować obronę, zadaniem której było odparcie ataków npla i zabranie mu kilkuset jeńców, 4 armat i dowódcy 8. p.p. W powyższej akcji, jak również i w innych w których pchor. Rago brał udział, okazał swą niezwykłą brawurę natarcia, zimną krew i doskonały zmysł, które zawsze cechowały tego dzielnego żołnierza. Wniosek został rozpatrzony pozytywnie i na piersi Stefana Rago zawisł Krzyż Virtuti Militari V Klasy o numerze 5145. Odznaczony był również dwukrotnie Krzyżem Walecznych i Krzyżem Niepodległości.

mjr Stefan Rago | Źródło: CAW (domena publiczna)

Rtm. Stefan Rago był słuchaczem Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie pod Warszawą. Po odbyciu tego szkolenia z dniem 1 stycznia 1935 r., uzyskał na podstawie rozkazu Dz. Pers. Nr 9/35 nominację do stopnia majora. W tym czasie gen. bryg. Wieniawa Długoszowski pisał o nim: major Rago jest oficerem kawalerii bardzo wysokiej klasy, o dużym talencie taktycznym, obdarzony prawdziwym instynktem wojennym, niesłychanie cennym. Cechuje go nadto charakter prawy z natury „serce jak na dłoni”, impulsywność zawsze w kierunku szlachetnym, nadzwyczajna dobroć i serdeczność, koleżeńskość, dbałość o żołnierza, któremu umie trafić do serca. Jest jednak przy tym bardzo lekkomyślny (jest to wada kojarząca się z wymienionymi zaletami). W czerwcu 1936 r. został przeniesiony na stanowisko dowódcy dyonu zapasowego w 24. pułku ułanów w Kraśniku, który wchodził w skład 10. Brygady Kawalerii – pierwszego w Polsce oddziału zmechanizowanego. Od 7 lipca do 30 września 1938 r. przebywał na leczeniu w Centralnym Sanatorium Wojskowym, skąd powrócił do pułku na stanowisko dowódcy II dyonu liniowego, który w tym czasie znajdował się już na Śląsku.

Inaczej wyrażał się o nim szef sztabu 10. BK Franciszek Skibiński, który w swoich wspomnieniach pisał: inteligentny, bystry, dobry jeździec, doskonały oficer kawalerii, przystojny, powszechnie lubiany, miał jedno pęknięcie: Nie był wprawdzie alkoholikiem, ale co parę miesięcy zdarzały mu się „trzydniówki”, a wtedy nie można było na niego liczyć. Wiosną tego roku [1938 – przyp. aut.] miał właśnie trzydniówkę, na skutek której nie zdołał przyjechać do pułku na któreś ćwiczenie międzydywizyjne. Dworak, który Ciepcia bardzo lubił i cenił, wściekł się wtedy i omal że nie przemocą wysłał go na leczenie odwykowe, chciał go bowiem za wszelką cenę uratować. Parę dni przed jaworzyńskim alarmem Ciepcio wracał z kuracji do pułku i po drodze wstąpił do mnie do Bielska z takim przemówieniem: Franek, nie masz pojęcia, jaki jestem wdzięczny Dworakowi. To jest prawdziwy dowódca i przyjaciel. Przecież ja w tej chwili jestem już zupełnie innym człowiekiem. Inny człowiek zatrzymał samochód przed pierwszą napotkaną w Bielsku knajpą i do późnej nocy odrabiał godziny zmarnowane w odwykówce. Do pułku przyjechał wprawdzie nie po trzech dniach, spóźniony tylko o jedną dobę, ale za to pijaniuteńki jak boże drzewko (…). Dworak wściekł się po raz drugi i postanowił zwolnić Ciepcia do rezerwy, ale nie zdążył, ponieważ nastąpił alarm i – wytrzeźwiony już – Rago pojechał na Przełęcz Zdziarską po swoją kulę w czoło. Dwudziestego dziewiątego listopada odbyła się uroczysta eksportacja zwłok na stację w Nowym Targu, z pochodniami, trębaczami, salwami, wszelkimi innymi honorami wojskowymi i tłumem górali, tym razem naprawdę spontanicznym. 1 grudnia w Warszawie nastąpił jeszcze paradniejszy pogrzeb na koszt państwa. W brygadzie niektórzy cynicy utrzymywali, że Ciepcio – jak zawsze – miał szczęście. Zamiast wstydliwego odejścia do cywila, opuścił ten świat nieomal jako bohater narodowy, za którego trumną kroczył sam Wódz Naczelny.

Spółdzielnia 7. pułku ułanów lubelskich – wojskowi piją wino – drugi z prawej mjr Stefan Rago, jeszcze w barwach 7 p. uł. | Źródło: NAC, sygn. 107-738-26

Henryk Oleksowicz urodził się 3 czerwca 1913 r. w Zbydniowie k. Stalowej Woli. Ukończył szkołę powszechną w rodzinnej miejscowości. Przez kilka lat grał w miejscowej orkiestrze parafialnej. Po odbyciu służby zasadniczej, z uwagi na trudną sytuację rodzinną zdecydował się związać swe dalsze życie zawodowe z wojskiem. Służył w 24. pułku ułanów z Kraśnika. Po odbyciu specjalistycznego przeszkolenia otrzymał awans do stopnia kaprala. W wojsku kontynuował swoje zainteresowania muzyczne, grając w orkiestrze pułkowej na klarnecie. 20 lipca 1938 r. kapral Oleksowicz, wraz z pułkiem, wyruszył na letnie manewry odbywające się na Wołyniu, a stamtąd został skierowany na Zaolzie. W tym czasie służył w II dywizjonie 24 p.uł. w poczcie dowódcy mjr. Stefana Rago. 25 listopada wraz z całą brygadą wyruszył na Podhale.

Jak już wspomniano, 27 listopada 1938 r. w czasie akcji na Przełęczy Zdziarskiej kpr. Oleksowicz został ranny trafiony ogniem wrogiego ckm-u. „Krakowski Ilustrowany Kurier Codzienny” pisał, że Oleksowicz otrzymał postrzał w prawy staw łokciowy, drugą ranę styczną postrzałową powłoki brzucha, zaś najgroźniejsza trzecia, to postrzał uda w dolnej jednej trzeciej części bez rany kości, natomiast z wyszarpaniem tętnicy głównej udowej i przylegających mięśni otaczających. Natychmiast po przewiezieniu kaprala Oleksowicza do szpitala, co nastąpiło w niedzielę o godz. 5.30 po południu dokonano transfuzji krwi oraz podwiązania tętnicy udowej. Nie można było jej zszyć wskutek wyszarpania na przestrzeni kilku cm. We środę z polecenia gen. Rouperta przybył z Warszawy z Instytutu Urazowego mjr dr Cieszkiewicz, który po zbadaniu chorego polecił pozostawienie go do dalszego leczenia pod opieką dyr. szpitala dra Nowotnego. Stan ogólny bohaterskiego kaprala nie budzi obaw. W tym czasie Henryk Oleksowicz decyzją premiera gen. Sławoj-Składkowskiego odznaczony został Krzyżem Zasługi za dzielność.

Ostatnia droga na wieczną wartę

29 listopada 1938 r. oficerowie i żołnierze 24. pułku ułanów uczestniczyli w uroczystościach pogrzebowych w Nowym Targu, gdzie przewieziono ciało poległego mjr. Rago. Uroczystości żałobne rozpoczęły się o godzinie 10 mszą świętą odprawianą przez ks. kanonika Franciszka Karabułę, w asyście licznego duchowieństwa przybyłego z okolicznych miejscowości. Po nabożeństwie koledzy z pułku wynieśli na swych barkach z kościoła trumnę ze zwłokami zmarłego majora składając ją na wojskowej ciężarówce. Uformował się olbrzymi kondukt, który pośród bicia dzwonów ruszył na dworzec kolejowy. Poprzedzał go pluton honorowy na motocyklach, za nim liczne delegacje ze sztandarami i wieńcami. Konduktowi towarzyszyła orkiestra 24. pułku ułanów oraz szwadron honorowy kawalerii. Za trumną podążała matka, wdowa i córka prowadzone przez oficerów. Natomiast wzdłuż drogi utworzył się gęsty szpaler mieszkańców, który w miarę posuwania się konduktu dołączył do pochodu. Na stacji kolejowej wniesiono trumnę do wagonu, przy dźwiękach Salve Regina. W imieniu kolegów, zmarłego pożegnał dowódca płk dypl. Kazimierz Dworak mówiąc: „Swoją śmiercią bohaterską dobrze zasłużyłeś się swemu pułkowi – Żegnaj Stefanie„.

Artykuł w krakowskim wydaniu Ilustrowanego Kuriera Codziennego opisujący kondukt pogrzebowy w Nowym Targu | Źródło: domena publiczna

Delegacja 24. pułku ułanów uczestniczyła również w pogrzebie mjr Rago w Warszawie, który odbył się 1 grudnia. W asyście kompanii honorowej został pochowany na cmentarzu wojskowym na Powązkach. W pogrzebie uczestniczyli m.in.: Marszałek Polski Edward Rydz-Śmigły, Minister Spraw Wojskowych gen. Tadeusz Kasprzycki, a także ks. infułat Ferdynand Machay.

Pogrzeb majora Stefana Rago. Wyniesienie trumny z kościoła garnizonowego po nabożeństwie w asyście ułanów z Kraśnika | Źródło: NAC, sygn. 1-H-527-5

W tym samym czasie drugi z naszych bohaterów, kpr. Oleksowicz, leżał w szpitalu w Zakopanem. Pomimo stałej opieki lekarzy, przez cały okres pobytu utrzymywała się u niego wysoka gorączka. Jego stan z dnia na dzień się pogarszał. W ostatnim liście do syna Jan Oleksowicz pisał: pozdrawiamy cię Wszyscy Mój Drogi Synu i prosimy Boga ażebyś jak najszybciej wyzdrowiał. Pozdrawiam serdecznie tę Panią co Cię opiekuje…. Niestety, rany jakich doznał Henryk Oleksowicz w czasie incydentu były na tyle poważne, że w ich wyniku zmarł 13 stycznia 1939 r. Ukazująca się w tym czasie w Nowym Targu „Gazeta Podhala” pisała: zwłoki dzielnego żołnierza zostały w Zakopanem uroczyście przez tłum ludności odprowadzone na stację kolejową do wagonu-kaplicy i odwiezione na wieczny spoczynek do Zbydniowa. […] Imię ś.p. plut. Oleksowicza pod Tatrami pozostanie u ludności na zawsze w pamięci Cześć i spokój wieczny dzielnemu żołnierzowi polskiemu!

Uroczystości żałobne odbyły się 17 stycznia 1939 r. w Zbydniowie. Oprawę pogrzebu również przygotował 24. pułk ułanów. Wzięli w nim udział m.in. gen. Tadeusz Kasprzycki Minister Spraw Wojskowych, płk dypl. Stanisław Maczek i płk dypl. Kazimierz Dworak. Mszę świętą odprawiał ks. proboszcz płk Jan Głót, w asyście ks. por. Sapatałowicza oraz ks. Tchurzeskiego. Po uroczystym nabożeństwie plut. Henryk Oleksowicz spoczął na miejscowym cmentarzu parafialnym. W tym samym dniu w macierzystym garnizonie w Kraśniku, kapelan pułku odprawił Mszę Świętą za tragicznie zmarłego już podoficera.

Kilka dni po tragicznych wydarzeniach, w miejscu gdzie poległ mjr Rago żołnierze z 24. pułku ułanów ustawili drewniany krzyż. Wielu turystów odwiedzających odzyskane jesienią 1938 r. tereny niejednokrotnie zapalało przy nim znicze i składało wiązanki kwiatów. Wiosną 1939 r. otoczony został drewnianym płotkiem. Jednakże w pierwszych dniach września 1939 r. krzyż został usunięty i zniszczony przez żołnierzy słowackich uczestniczących w agresji na Polskę.


* Według nomenklatury wojskowej kolejne szczeble podziału organizacyjnego jednostki zapisuje się cyfrą rzymską łamaną na numer jednostki. II/24 oznacza drugi dywizjon w 24. p. uł.

AUTOR: Rafał Surdacki

Bibliografia:

– Kowalski R., Bohaterowie ze Żdziarskiej Przełęczy. Część I, „Na Spiszu”, 2004 r., nr 4.
– Kowalski R., Bohaterowie ze Żdziarskiej Przełęczy. Część II, „Na Spiszu”, 2005 r., nr 1.
– Kowalski R., Działania Grupy Operacyjnej Podhale na Spiszu, Orawie i w Pieninach jesienią 1938 roku, [w:] Od Zaolzia po Jaworzynę. Rewindykacje graniczne jesienią 1938 roku, pod red. R. Kowalskiego, Nowy Targ 2004.
– Po zajęciu Jaworzyny. Jak zginął mjr. Rago?, „Goniec Częstochowski”, 30.XI.1938 r., nr 274.
– Skibiński F.Ułańska młodość 1917-1939, Warszawa 1989, s. 298-301.
 Strzały na Przełęczy Zdziarskiej, „Ilustrowany Kurier Codzienny”, 29.XI.1938 r., nr 330.

One thought on “Wkroczenie polskich wojsk na słowacki Spisz – śmierć „białych ułanów”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W górę