1 września 1939 roku o świcie, niemieckie bombowce ruszyły w stronę Warszawy, rozpoczynając brutalną kampanię powietrzną przeciwko Polsce. Jednak mimo przewagi technicznej i liczebnej, Luftwaffe nie zdołała zrealizować swojego planu błyskawicznego zniszczenia polskiego lotnictwa. Polscy piloci z Brygady Pościgowej, latający na przestarzałych maszynach PZL P.11 i P.7, stawili zacięty opór, skutecznie broniąc stolicy. Bohaterskie walki nad Warszawą, pełne dramatycznych starć i niezwykłych postaci, jak podpułkownik Leopold Pamuła, który kilkukrotnie zaskoczył Niemców swoją brawurą, stanowią symbol niezłomności polskich sił powietrznych.
Brygada pościgowa – lotnicza tarcza Warszawy
W sierpniu 1939 roku Sztab Naczelnego Wodza, marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, obserwując narastające zagrożenie wojną oraz otrzymując informacje od polskich placówek wywiadowczych o przemieszczaniu się niemieckich sił lądowych i powietrznych w kierunku polskich granic, podjął decyzję o alarmowym powołaniu nowej formacji myśliwskiej – Brygady Pościgowej. Brygada miała kluczowe zadanie: w razie wybuchu wojny zapobiec przedostaniu się niemieckiego lotnictwa nad Warszawę, chroniąc polską stolicę przed bombardowaniami.
Formacja, oficjalnie nazywana Brygadą Pościgową, działała pod dowództwem pułkownika pilota Stefana Pawlikowskiego, wspieranego przez zastępcę, podpułkownika pilota Leopolda Pamułę, oraz szefa sztabu, majora pilota Eugeniusza Wyrwickiego. W jej skład wchodziło pięć eskadr myśliwskich: 111 Eskadra Myśliwska (samoloty P.11, dowódca: kapitan pilot Gustaw Sidorowicz), 112 Eskadra (P.11, kapitan pilot Tadeusz Opulski), 113 Eskadra (P.11, porucznik pilot Wieńczysław Barański), 114 Eskadra (P.11, kapitan Juliusz Frey) oraz 123 Eskadra (P.7a, kapitan pilot Mieczysław Olszewski). Eskadry te zostały zgrupowane w dwóch dywizjonach myśliwskich: III Dywizjon dowodzony przez kapitana pilota Zdzisława Krasnodębskiego oraz IV Dywizjon pod dowództwem kapitana pilota Adama Kowalczyka. Łącznie, na dzień 1 września 1939 r., Brygada Pościgowa dysponowała 54 samolotami myśliwskimi: 44 P.11 (wersje a i c) oraz 10 P.7a.
Brygada była wspierana przez Krajową Sieć Dozorową, rozwijaną w Polsce od 1938 roku zgodnie z planami generała Juliusza Zająca, dowódcy obrony przeciwlotniczej kraju. Szczególnie istotną rolę odegrała sieć dozorowa wokół Warszawy, zreorganizowana w czerwcu 1939 roku z inicjatywy majora Wyrwickiego, z myślą o wsparciu działań Brygady Pościgowej. Warszawa została podzielona na 16 sektorów naprowadzania myśliwców na wrogie formacje lotnicze. Każdy z sektorów był obsługiwany przez plutony naziemnych obserwatorów, którzy przekazywali informacje do sztabu brygady za pomocą radiotelefonów. Dane te dotyczyły liczby wrogich samolotów, kierunku ich lotu oraz wysokości, co umożliwiało skuteczne naprowadzanie polskich myśliwców na przeciwnika.
Dzięki intensywnym ćwiczeniom przeprowadzonym między czerwcem a sierpniem 1939 roku, polscy piloci Brygady Pościgowej osiągnęli imponującą sprawność operacyjną, potrafiąc startować do walki w ciągu zaledwie czterech minut od otrzymania pierwszych namiarów na wrogie jednostki. Podobne tempo startów powtórzyło się dopiero podczas Bitwy o Anglię w 1940 roku, kiedy to polscy piloci ze zdziwieniem odkryli, że brytyjski system naprowadzania jest niemal kopią polskiego, wzbogaconą jedynie o radary, których w 1939 roku Polska nie posiadała.
Siły Luftwaffe
We wrześniu 1939 roku przeciwnikiem polskich lotników była niemiecka Luftwaffe, której siły powietrzne zostały zgrupowane w dwie floty: 1. Flotę Powietrzną pod dowództwem generała Alberta Kesselringa oraz 4. Flotę Powietrzną dowodzoną przez generała Aleksandra Lohra. Obie floty liczyły po około 1000 samolotów każda. W skład 1. Floty wchodziło około 800 bombowców, takich jak Dornier Do 17, Heinkel He 111 i Junkers Ju 87, oraz 200 myśliwców Messerschmitt Bf 109 i Bf 110. Flota ta działała głównie z lotnisk w Zachodnim Pomorzu oraz Prusach Wschodnich. 4. Flota miała podobny skład – 780 bombowców i 220 myśliwców – i operowała z lotnisk na południowym odcinku frontu.
Głównym celem niemieckiej Luftwaffe podczas kampanii wrześniowej, oprócz wspierania jednostek Wehrmachtu, było sparaliżowanie polskiego zaplecza wojskowego i administracyjnego. Niemieckie lotnictwo bombardowało lotniska, linie kolejowe, zakłady przemysłowe oraz węzły komunikacyjne. Jednym z istotnych zadań było także zastraszenie ludności cywilnej poprzez niszczenie polskich miast i miasteczek. Kluczowym celem Luftwaffe stała się Warszawa, której bombardowanie miało doprowadzić do złamania morale obrońców i wywołać chaos w stolicy. Liczne pożary i zniszczenia spowodowane nalotami były częścią tej strategii terroru, mającej na celu psychologiczne zastraszenie zarówno polskich władz, jak i społeczeństwa.
Myśliwiec polski kontra niemiecki
We wrześniu 1939 roku podstawowym wyposażeniem polskiego lotnictwa myśliwskiego były jednomiejscowe samoloty PZL P.11a i P.11c. Maszyny te weszły do służby w latach 1934-1935 i charakteryzowały się doskonałą wytrzymałością, zwrotnością oraz stosunkowo dużym zasięgiem operacyjnym wynoszącym od 750 do 800 kilometrów. Dzięki temu polscy piloci mogli spędzać w powietrzu więcej czasu niż ich niemieccy przeciwnicy na Bf 109, którzy startowali z baz w Prusach Wschodnich i na Śląsku. 1 września 1939 roku polskie lotnictwo dysponowało jedynie 134 sprawnymi PZL P.11a i P.11c.
Ciekawostką, mało znaną w kontekście samolotów PZL P.11, jest możliwość wyrzucania zbiornika paliwa w przypadku pożaru, co zwiększało szanse na bezpieczne lądowanie. Dzięki wysokiemu montażowi skrzydeł w konfiguracji górnopłata, piloci mogli awaryjnie lądować szybowcowo, co niejednokrotnie ratowało życie zarówno lotnikom, jak i samym samolotom.
Niestety, prędkość PZL P.11 – wynosząca 345 km/h w wersji „a” i 375 km/h w wersji „c” – była niewystarczająca w 1939 roku. Niemieckie myśliwce Bf 109 i Bf 110 osiągały prędkość ponad 500 km/h, a bombowce, takie jak Dornier Do 17 i Heinkel He 111, mogły rozwijać prędkość nawet o 40 km/h wyższą niż polskie myśliwce, co umożliwiało im łatwą ucieczkę po zrzuceniu bomb.
Dodatkowym problemem polskich myśliwców była liczba karabinów maszynowych. Tylko 1/4 z 228 wyprodukowanych PZL P.11a i P.11c była wyposażona w 4 karabiny maszynowe, pozostałe miały jedynie 2. Braki dotyczyły także łączności – tylko nieliczne samoloty były wyposażone w radiostacje pokładowe.
W porównaniu z Bf 109, PZL P.11 były mniej skomplikowane w eksploatacji i znakomicie dostosowane do działania z lotnisk polowych. To, w połączeniu z doskonałym wyszkoleniem polskich pilotów, którzy mieli wieloletnie doświadczenie w lotach na tych maszynach, stanowiło istotny atut. Niemieccy piloci dopiero od wiosny 1938 roku zapoznawali się ze swoimi Bf 109, a Bf 110 wprowadzono do użytku dopiero pod koniec tego roku.
Starsze samoloty PZL P.7a, wprowadzone do służby w 1932 roku, były również używane we wrześniu 1939 roku, choć nie nadawały się już do walki myśliwskiej. Ich niska prędkość (330 km/h) i słaba zwrotność sprawiały, że były przestarzałe. Dodatkowo większość z nich była wyposażona w przestarzałe karabiny maszynowe Vickers E, które często się zacinały. Mimo to około 30 PZL P.7a pozostało w służbie, głównie ze względu na brak odpowiedniej liczby nowocześniejszych samolotów.
Podstawowym niemieckim myśliwcem w 1939 roku był Messerschmitt Bf 109, wprowadzony masowo do służby od wiosny 1938 roku. Do września 1939 roku Luftwaffe miała na stanie 1056 maszyn tego typu w różnych wersjach (C, D, E), z czego na froncie polskim użyto około 500. Bf 109, choć mniej zwrotny niż PZL P.11, miał znaczną przewagę w prędkości – od 470 km/h w wersji C do 570 km/h w wersji E.
Przeciwnie do powszechnych opinii, niemieckie Bf 109 we wrześniu 1939 roku nie były uzbrojone w działka 20 mm. Ta wersja (Bf 109 E-3) weszła do produkcji dopiero po kampanii wrześniowej. Dlatego też, by skutecznie atakować polskie myśliwce i bombowce, niemieckie samoloty musiały zbliżać się na krótką odległość, co nie zawsze było łatwe.
Zaletą niemieckich myśliwców była ich nowoczesność, w tym radiostacje pokładowe, które pozwalały na skuteczną łączność. Jednakże ich zasięg operacyjny, wynoszący zaledwie 600 km, był stosunkowo mały. W trakcie walk w Polsce wielokrotnie zdarzało się, że niemieccy piloci zmuszeni byli do przymusowych lądowań z powodu braku paliwa, czasem nawet na terytorium Litwy.
Drugim kluczowym niemieckim myśliwcem we wrześniu 1939 roku był dwusilnikowy Bf 110, wprowadzony do służby od końca 1938 roku. Luftwaffe miała na stanie 95 takich maszyn, wszystkie używane na froncie polskim. Bf 110 był znacznie większy od Bf 109 i dobrze uzbrojony – miał dwa działka 20 mm i pięć karabinów maszynowych, w tym jeden obsługiwany przez tylnego strzelca. Jego prędkość wynosiła od 455 km/h do 540 km/h, a zasięg od 1100 do 1400 km, co dawało mu przewagę nad przeciwnikami.
Jednak Bf 110 miał słabą zwrotność, co czyniło go podatnym na ataki bardziej zwrotnych polskich myśliwców. Polscy piloci szybko dostosowali swoją taktykę, atakując Bf 110 od góry, gdzie miał najsłabszą obronę, co pozwoliło zestrzelić ponad 12 takich maszyn w ciągu kilku dni. Tę taktykę polscy piloci przekazali później Brytyjczykom podczas Bitwy o Anglię w 1940 roku.
Podobnie jak w przypadku Bf 109, obsługa i eksploatacja Bf 110 była skomplikowana, a jego używanie z lotnisk polowych nastręczało wiele trudności. Niemieckie myśliwce operowały więc głównie z lotnisk w Rzeszy.
Jednym z ciekawych rozwiązań zastosowanych w Bf 110 było wyposażenie tylnego strzelca w urządzenia sterujące samolotem. W razie ranienia lub śmierci pilota strzelec mógł przejąć kontrolę nad maszyną, co pozwalało na bezpieczne powrót na lotnisko.
W walce o Warszawę
29 sierpnia 1939 roku, po ogłoszeniu powszechnej mobilizacji o godzinie 18:00, wszystkie myśliwce Brygady Pościgowej wystartowały z lotnisk w Warszawie i Dęblinie, by przelecieć na wcześniej wyznaczone lotniska polowe w Zielonce i Poniatowie. Podobny manewr przeprowadziły także jednostki lotnictwa armijnego, które tego samego dnia przebazowały swoje maszyny na lotniska polowe. Działania te były odpowiedzią na niemieckie plany operacyjne, które zakładały zniszczenie polskiego lotnictwa przez zaskoczenie na stałych lotniskach już w pierwszym dniu wojny. Co istotne, atak Luftwaffe na polskie lotniska 1 września 1939 roku nie przyniósł zamierzonych efektów. Niemieckie bombowce nie zdołały zniszczyć polskiego lotnictwa, które już wcześniej zostało przebazowane na polowe lądowiska. Mimo tego, w wielu niemieckich opracowaniach, a także w zachodniej i polskiej prasie, powielano informacje sugerujące, że polskie lotnictwo zostało zniszczone na ziemi w pierwszym dniu kampanii, co nie jest zgodne z faktami.
1 września 1939 roku, o godzinie 4:45, oddziały niemieckie rozpoczęły inwazję na Polskę. Zgodnie z wcześniejszymi planami, o godzinie 6:30 z lotnisk w Prusach Wschodnich wystartowała pierwsza duża formacja niemieckich bombowców i myśliwców, licząca ponad 100 maszyn, w kierunku Warszawy. Polska Brygada Pościgowa, dzięki szybkiej reakcji sieci punktów obserwacyjnych, została natychmiast poinformowana o nadchodzącym zagrożeniu. W odpowiedzi dowództwo poderwało wszystkie dostępne myśliwce – 54 samoloty P.11c i P.7a. Do pierwszego starcia doszło już o godzinie 7:00 w okolicach Pułtuska. Zmasowany atak polskich myśliwców, przeprowadzony z dużej wysokości, całkowicie zaskoczył niemiecką formację. Nawet eskorta bombowców, składająca się z 30 myśliwców Bf 110 i Bf 109, nie była przygotowana na tak zdecydowany kontratak. W ciągu zaledwie 30-minutowej walki niemiecka formacja została rozproszona. Bomby, które miały spaść na Warszawę, zostały zrzucone na okoliczne pola, a niemieckie samoloty, wykorzystując przewagę prędkości, wycofały się w kierunku Prus Wschodnich. Mimo to polskim pilotom udało się zestrzelić sześć bombowców He 111 oraz dwa myśliwce Bf 109, a kilka innych maszyn zostało poważnie uszkodzonych. Co ciekawe, cztery uszkodzone myśliwce Bf 109 rozbiły się na terytorium Litwy podczas próby powrotu do bazy. W trakcie bitwy ciężko ranny został major Grabmann, dowódca niemieckiego dywizjonu myśliwców Bf 110 z jednostki I/LG1. Jego samolot, uszkodzony w walce, zdołał wrócić do Prus Wschodnich, jednak podczas lądowania na lotnisku uległ rozbiciu. Polskie straty w tym starciu były minimalne – jeden samolot P.11c został zniszczony po awaryjnym lądowaniu, a dwa inne wymagały naprawy po odniesionych uszkodzeniach.
Starcie podpułkownika Pamuły
W drugiej fali ataków nad Warszawę z 1 września nadleciała niemiecka formacja składająca się z 80 bombowców startujących z Dolnego Śląska, osłanianych przez 60 myśliwców (30 Bf 110 i 30 Bf 109). Na spotkanie wrogiej formacji wystartowało 50 myśliwców Brygady Pościgowej, wspartych przez 10 samolotów P.11c z 152. Eskadry majora Edwarda Więckowskiego z Armii „Modlin”.
Do starcia doszło około godziny 16:45 w okolicach Grójca. Tym razem niemieckie myśliwce były lepiej przygotowane i nie dały się zaskoczyć polskim pilotom. Mimo to polscy lotnicy zdołali rozproszyć formację bombowców, zmuszając ją do przedwczesnego zrzucenia ładunków na pobliskie pola. Jednocześnie polskie myśliwce musiały odpierać intensywne ataki niemieckich Bf 109 i Bf 110, co doprowadziło do strat po obu stronach. W starciu z niemieckimi myśliwcami szczególnie ucierpiały polskie myśliwce P.7a.
W obliczu coraz większej liczby uszkodzonych polskich maszyn lądujących w bazie, zastępca dowódcy Brygady Pościgowej, podpułkownik Leopold Pamuła, zdecydował się wziąć udział w walce. Skorzystał z jedynego dostępnego samolotu P.11c, którego pilot został ranny w pierwszej bitwie. Pamuła włączył się do walki nad Warszawą i szybko zlokalizował dwa niemieckie myśliwce Bf 109 zbliżające się do polskich P.11c. Z zaskoczenia otworzył ogień do jednego z nich, uszkadzając go i zmuszając do awaryjnego lądowania. Drugi myśliwiec zdołał uciec, wykorzystując swoją prędkość.
Niedługo potem Pamuła znalazł się w opałach, gdy jego samolot został zaatakowany przez sześć Bf 109. Jeden z myśliwców oddał celną serię, która spowodowała zapalenie się paliwa w P.11c. Pamuła próbował odrzucić zbiornik paliwa, jednak mechanizm był uszkodzony. Wiedząc o grożącej eksplozji, podjął decyzję o ewakuacji. Zablokował drążek sterowy samolotu, co miało przyciągnąć uwagę niemieckich myśliwców, a następnie wyskoczył na spadochronie.
Co ciekawe, w ogniu walki niemieccy piloci nie zauważyli jego manewru, a płonący P.11c uderzył w jeden z niemieckich Bf 109, co doprowadziło do zniszczenia obu maszyn. Po wylądowaniu Pamuła został przewieziony do szpitala z poważnymi poparzeniami dłoni. Dopiero tam dowiedział się od swoich kolegów, że jego płonący samolot staranował niemieckiego myśliwca.
Po zakończeniu bitwy Pamuła otrzymał jedno pewne zestrzelenie, natomiast drugie zostało uznane za grupowe zwycięstwo pilotów Brygady Pościgowej. W efekcie drugi niemiecki nalot na Warszawę zakończył się niepowodzeniem. Bombowce Luftwaffe nie dotarły nad miasto, a jedynie kilka z nich zdołało zrzucić bomby na lotniska w Okęciu i na Mokotowie.
Cena tego sukcesu była jednak wysoka dla polskich lotników. W starciu z Luftwaffe stracili dziewięć samolotów – pięć P.11 i cztery P.7 – a kilkanaście innych zostało poważnie uszkodzonych. Zginęło pięciu polskich pilotów, z których część została ostrzelana w powietrzu, mimo że opadali na spadochronach. Straty niemieckie obejmowały dziesięć bombowców He 111 i Do 17 oraz pięć myśliwców Bf 109. Kilkanaście innych maszyn zostało poważnie uszkodzonych i niektóre z nich rozbiły się przy lądowaniu.
Dalsze losy Brygady Pościgowej i podpułkownika Pamuły
Do 6 września 1939 roku Polska Brygada Pościgowa kontynuowała walki nad Warszawą, próbując powstrzymać niemieckie naloty bombowe. Niemieckie formacje, wykorzystując swoją przewagę prędkości i manewrowość, docierały nad stolicę z różnych kierunków, co utrudniało polskim myśliwcom, wyposażonym w wolniejsze P.11c, skuteczne przechwytywanie. Mimo tych trudności, polscy piloci zdołali w ciągu sześciu dni strącić 46 niemieckich samolotów i uszkodzić kolejne kilkadziesiąt maszyn. Z powodu coraz większego zagrożenia ze strony nacierających oddziałów niemieckich, Brygada Pościgowa została zmuszona do ewakuacji w głąb kraju. Po agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku, jednostka, zgodnie z rozkazem Naczelnego Wodza marszałka Rydza-Śmigłego, przeleciała do Rumunii.
Podpułkownik Leopold Pamuła, który opuścił szpital po wieści o wycofaniu się Brygady Pościgowej, dołączył do jednostki, kontynuując ewakuację na wschód. Po przekroczeniu granicy Rumunii 18 września 1939 roku, Pamuła zdołał przedostać się do Francji. Został wyznaczony na dowódcę III Dywizjonu Myśliwskiego Polskich Sił Powietrznych we Francji, jednak jednostka ta nie osiągnęła gotowości bojowej przed upadkiem kraju. 19 czerwca 1940 roku, po kapitulacji Francji, ewakuował się z Bordeaux na pokładzie statku „Kmicic” i po kilku dniach dotarł do Plymouth w Wielkiej Brytanii.
Po przybyciu do Anglii został skierowany do bazy Polskich Sił Powietrznych w Blackpool, gdzie czekał na przydział do nowej jednostki. Z uwagi na to, że miał już ponad 40 lat, nie mógł pełnić funkcji pilota operacyjnego, lecz miał objąć dowództwo jednego z formowanych polskich dywizjonów myśliwskich. Niestety, 9 sierpnia 1940 roku, w wyniku zakażenia krwi (prawdopodobnie sepsy) po zabiegu stomatologicznym, zmarł w szpitalu RAF Nocton Hall. Został pochowany na cmentarzu Layton Cemetery w Blackpool.
Leopold Pamuła został odznacvzony: Medalem Niepodległości, Złotym Krzyżem Zasługi, Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz zagranicznymi: Orden jugoslovenske krune (Orderem Korony Jugosłowiańskiej), Ordinul Coroana României (Orderem Korony Rumunii), Ordine della Corona d’Italia (Orderem Korony Italii) oraz licznymi medalami pamiątkowymi.
Bibliografia:
1. Pawlak J., Wrzesień 1939 Polskie eskadry w wojnie obronnej, Warszawa 1991.
2. Pawlak J., Brygada Pościgowa- Alarm!, Warszawa 1977.
3. Cieślak K. Gawrych W., Glass A., Samoloty myśliwskie września 1939 r., Warszawa 1987.
4. Glass A. Cieślak K., Gawrych W., Skupiewski W., Samoloty bombowe września 1939 r., Warszawa 1991.
5. Bekker C., The Luftwaffe war Diares, Londyn 1968.
6. Tuskiewicz O., Lotnictwo w Kampanii Wrześniowej, Londyn 1948.
7. Cynk J.B., Siły Lotnicze Polski i Niemiec. Wrzesień 1939, Warszawa 1989.
8. Morgała A., Samoloty Wojskowe w Polsce 1924-1939, Warszawa 2003.<
9. Czmur S., Walka o panowanie w powietrzu, Warszawa 1988.
10. Kurowski A. Lotnictwo Polskie w 1939 r., Warszawa 1962.
11. Rzepieniewski A., Wojna powietrzna w Polsce -1939 r., Warszawa 1970.
12. Murwaski M.J., Luftwaffe działania bojowe, Warszawa 1998.