31 maja 1944 roku nad Wisłą, w okolicach Machowa, żołnierze Batalionów Chłopskich i Armii Krajowej z Lubelszczyzny wspólnie przeprowadzili skuteczny atak na niemiecki statek „Tannenberg”, przewożący żołnierzy niemieckich oraz turkmeńskich legionistów z 791 batalionu turkmeńskiego.
W przededniu operacji oddział IV rejonu obwodu puławskiego Okręgu Lublin BCh, dowodzony przez Jana Jabłońskiego „Drzazgę”, był skoncentrowany w przysiółku Węgrzyniec. Dzięki wywiadowi partyzanci dowiedzieli się o planowanej niemieckiej pacyfikacji wsi Zastów Polanowski. Informacje te nadeszły jednak zbyt późno, by można było zapobiec działaniom wroga.
Niemcy, liczący około 140 żołnierzy, o świcie przystąpili do pacyfikacji, która wbrew obawom partyzantów ograniczyła się do spalenia jednego gospodarstwa, rabunku oraz aktów przemocy wobec kobiet. Wobec przewagi liczebnej nieprzyjaciela dowództwo BCh, po konsultacji z oddziałem AK dowodzonym przez Bolesława Frańczaka „Argila”, postanowiło zmienić plan: zamiast atakować Niemców w terenie zabudowanym, postanowiono uderzyć na nich podczas powrotu statkiem do bazy w Chałupkach koło Chotczy.
Już od godziny 8:00 oddział „Drzazgi”, liczący 47 żołnierzy, zajmował stanowiska nad Wisłą, okopując się i maskując w zaroślach. Partyzanci z niepokojem oczekiwali na rozwój wydarzeń, nie mając pewności, czy niemiecki statek nie otrzyma wsparcia. Sytuacja była napięta – wycofanie się przez otwarte nadrzeczne tereny mogło skończyć się tragedią.
Około 10:30 Niemcy zakończyli akcję pacyfikacyjną w Zastowie Polanowskim i załadowali się na „Tannenberga”. Dla zmylenia przeciwnika najpierw wypuszczono na rzekę statek pasażerski. Kiedy przepłynął on obok ukrytych oddziałów, Polacy otrzymali wiadomość, że zbliża się stuosobowy oddział AK – część 15 Pułku Piechoty „Wilków”.
Gdy „Tannenberg” znalazł się około 100 metrów od stanowisk partyzantów, o godzinie 11:00 żołnierze BCh otworzyli ogień. Wkrótce do walki przyłączyli się żołnierze AK, zajmując skrzydła. Starcie było zacięte – Niemcy odpowiedzieli ogniem z karabinów maszynowych, a wymiana ognia trwała ponad godzinę. W końcu, około 12:15, niemiecka załoga zaprzestała walki, a statek zaczął pogrążać się w nurtach Wisły.
Akcja zakończyła się sukcesem – „Tannenberg” został poważnie uszkodzony i zatopiony. Po wydobyciu z rzeki i przetransportowaniu do Puław uznano go za niezdatny do naprawy i rozmontowano. Straty niemieckie były znaczące: zginęło 60 żołnierzy, a ponad 50 zostało rannych (inne źródła podają nieco niższe liczby – 4 zabitych i 10 rannych).
Straty po stronie polskiej były stosunkowo niewielkie: zginął jeden żołnierz AK – kapral Mieczysław Popiołek „Milczek”, dwóch zostało ciężko rannych, a pięciu – lekko.
Atak na „Tannenberga” stał się symbolem skutecznej współpracy Batalionów Chłopskich i Armii Krajowej oraz przykładem odwagi polskiego podziemia w walce z okupantem niemieckim.