13 czerwca 1915 roku, w czasie I wojny światowej, na polach Bukowiny miała miejsce jedna z najbardziej dramatycznych i symbolicznych bitew polskiej kawalerii – szarża ułanów pod Rokitną. Wydarzenie to, choć militarne znaczenie miało ograniczone, przeszło do historii jako przejaw odwagi i poświęcenia żołnierzy II Brygady Legionów Polskich, a szczególnie 2. szwadronu ułanów dowodzonego przez rotmistrza Zbigniewa Dunina-Wąsowicza.
W czerwcu 1915 roku oddziały II Brygady Legionów walczyły w rejonie wsi Rokitna, położonej na terenie dzisiejszej Ukrainy. Połączone siły austro-węgierskie i legionowe próbowały przełamać silne rosyjskie pozycje obronne. Mimo wspólnych ataków ze strony sąsiadujących jednostek – pułkownika D. Pappa od prawej oraz 42. Dywizji Piechoty z lewej – front nie przynosił rozstrzygnięcia. 13 czerwca rano Rosjanie przeszli do kontrataku, zagrażając lewej flance wojsk austro-węgierskich i legionowych.
W tej sytuacji sztab II Brygady zdecydował się na ryzykowny manewr: uderzenie kawalerii na potrójnie umocnione rosyjskie okopy w celu odciążenia własnej piechoty. Zadanie to powierzono dywizjonowi ułanów, złożonemu z dwóch szwadronów. Dowodzący nim rotmistrz Zbigniew Dunin-Wąsowicz natychmiast objął bezpośrednie dowództwo nad 2. szwadronem i poprowadził go do szarży.
Aby dotrzeć do pozycji rosyjskich, ułani musieli najpierw przebrnąć przez bagienne brzegi rzeki Rokitnianki. Dunin-Wąsowicz pozostawił 3. szwadron w odwodzie, a sam ruszył z 2. szwadronem do frontalnego ataku. W ciągu niespełna kwadransa 62 ułanów przedarło się przez trzy linie rosyjskich okopów, siejąc popłoch wśród zaskoczonych obrońców.
Bój był jednak krwawy. Poległo 15 ułanów, trzech zmarło później z ran, 27 zostało rannych, sześciu trafiło do niewoli, dwóch uznano za zaginionych. Zaledwie sześciu wróciło bez szwanku. Sam rotmistrz Dunin-Wąsowicz zginął na polu walki.
Mimo heroizmu kawalerii szarża nie została w pełni wykorzystana – atakująca piechota nie zdołała w porę wesprzeć ułanów. Jednak pod osłoną nocy, zaniepokojeni zuchwałością przeciwnika Rosjanie opuścili swoje pozycje i wycofali się.
Dwa dni później, 15 czerwca 1915 roku, w miejscowości Rarańcza odbył się uroczysty pogrzeb poległych ułanów. Na cmentarzu złożono ich we wspólnej mogile. Trumna rotmistrza Dunina-Wąsowicza, przykryta czerwonym suknem z haftowanym orłem, ozdobiona została ułańskim czakiem i złamaną szablą – symbolem rycerskiej śmierci. W czasie ceremonii odprawionej przez księdza Józefa Panasia przemowy wygłosili wachmistrz Sokołowski i porucznik Kordecki, po czym odśpiewano Boże, coś Polskę.
Wieść o szarży błyskawicznie obiegła Polskę i środowiska emigracyjne. Wydarzenie trafiło na łamy prasy, a już w 1915 roku zostało opisane przez Bertolda Merwina w książce Legiony w boju. Rok później Stanisław Rostworowski ujął ten epizod w Bohaterstwie Legionów. Powstała także pieśń legionowa, tzw. Pieśń Szwadronu Wąsowicza, która stała się inspiracją dla późniejszych żurawiejek – humorystycznych kupletów kawaleryjskich.
Szarża pod Rokitną, choć niewielka w skali globalnej wojny, na trwałe wpisała się w polską pamięć historyczną i wojskową. Stała się symbolem niezłomności, odwagi i poświęcenia legionistów walczących o niepodległość Polski. W okresie II Rzeczypospolitej oraz po 1990 roku została upamiętniona na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie napisem: „ROKITNA 13 VI 1915”.