W nocy z 7 na 8 października 1942 roku oddziały saperskie Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej, będące równocześnie częścią warszawskiego Związku Odwetu, przeprowadziły jedną z pierwszych dużych akcji dywersyjnych przeciwko okupantowi niemieckiemu – akcję „Wieniec”. Operacja ta, przygotowana z wojskową precyzją i przeprowadzona bez strat własnych, doprowadziła do czasowego sparaliżowania warszawskiego węzła kolejowego. Był to przełomowy moment w działalności konspiracyjnej Polskiego Państwa Podziemnego – początek systematycznej walki sabotażowo-dywersyjnej z niemieckim zapleczem transportowym.
Latem 1942 roku dowódca Armii Krajowej, generał Stefan Rowecki „Grot”, wystąpił do Naczelnego Wodza, generała Władysława Sikorskiego, z wnioskiem o zgodę na rozpoczęcie szerzej zakrojonych akcji sabotażowych. Po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi 5 sierpnia, Rowecki zlecił opracowanie planu zniszczenia torów kolejowych w rejonie Warszawy – głównego węzła komunikacyjnego okupowanej Polski.
Odpowiedzialność za wykonanie akcji powierzono dowódcy Okręgu Warszawskiego AK, pułkownikowi Antoniemu Chruścielowi „Monterowi”. Ten z kolei zlecił jej realizację saperom z warszawskiego Związku Odwetu pod dowództwem kapitana Jerzego Lewińskiego „Chuchro”. Dowódcą operacyjnym został porucznik Zbigniew Lewandowski „Zbyszek”, który wraz z oficerami: por. Józefem Pszenym „Chwackim”, por. Leonem Tarajkiewiczem „Leonem” i Zofią Franio „Doktór” opracował szczegółowy plan działania.
>>> Czytaj także: „Aniołki” ZWZ-AK – wysadzały pociągi, wykonywały wyroki <<<
Plan akcji, opracowany z wojskową dokładnością, zakładał jednoczesne wysadzenie torów na wszystkich liniach prowadzących do Warszawy, tak aby sparaliżować ruch kolejowy i zakłócić transport wojsk niemieckich. Całość miało przeprowadzić osiem patroli liczących około czterdziestu ludzi. Początkowo planowano, że operacja zostanie wykonana podczas bombardowania Warszawy przez radzieckie lotnictwo, co miało zmylić okupanta i pozwolić przypisać akcję „spadochroniarzom sowieckim”. Kiedy jednak naloty ustały, na rozkaz generała Roweckiego wyznaczono termin akcji na noc z 7 na 8 października 1942 roku.
W wyznaczonym czasie wszystkie oddziały wyruszyły do działania. Grupa porucznika Józefa Pszennego „Chwackiego” operowała na prawym brzegu Wisły, gdzie o północy i w kolejnych minutach wysadzono tory na czterech liniach kolejowych. Między Markami a Zielonką wykolejono parowóz i cztery wagony, w rejonie Wawra i Anina zniszczono wiadukt, a pod Rembertowem uszkodzono pociąg sanitarny. Kolejny wybuch miał miejsce na linii Warszawa–Działdowo, gdzie wysadzono tory pod pociągiem towarowym. Jednocześnie druga grupa, dowodzona przez porucznika Zbigniewa Lewandowskiego „Zbyszka”, działała po lewej stronie Wisły. O godzinie drugiej w nocy wysadzono dwa tory między stacjami Warszawa Zachodnia a Włochy, a w tym samym rejonie porucznik Leon Tarajkiewicz „Leon” zniszczył tor prowadzący w kierunku Radomia. Kobiecy patrol Antoniny Mijal „Tosi” przeprowadził udaną akcję w okolicach stacji Pyry na trasie Okęcie–Piaseczno, natomiast patrol porucznika Stanisława Gąsiorowskiego „Mieczysława”, według innych źródeł dowodzony przez Kazimierę Olszewską „Mirę”, próbował wysadzić tory w rejonie Włoch, lecz bez powodzenia.
Wynik akcji przerósł oczekiwania. Od północy do godziny 11:30 rano 8 października warszawski węzeł kolejowy był całkowicie zablokowany. Wykolejono dwa parowozy, dwa wagony towarowe i jeden osobowy, a ruch kolejowy został wstrzymany na kilka godzin. Co istotne, wszystkie polskie patrole powróciły bez strat. Sukces operacji „Wieniec” miał ogromne znaczenie nie tylko militarne, ale również moralne – po raz pierwszy Armia Krajowa przeprowadziła tak dużą, skoordynowaną akcję przeciwko niemieckiemu transportowi wojskowemu.
>>> Czytaj także: Zarys taktyki radzieckich partyzantów w okresie II wojny światowej <<<
W sprawozdaniu przesłanym do brytyjskiego Special Operations Executive (SOE) szef Oddziału VI Specjalnego, podpułkownik Michał Protasewicz, podkreślał, że mimo braku dostatecznego wsparcia materiałowego z Zachodu, akcja dowiodła wysokiego poziomu organizacji i wyszkolenia polskiego podziemia. Oceniał, że w kraju istnieją znaczne możliwości prowadzenia dywersji, o ile zostanie zapewnione odpowiednie wsparcie finansowe i sprzętowe.
Aby uniknąć niemieckich represji wobec ludności cywilnej, dowództwo AK zdecydowało się nie przyznawać do przeprowadzenia operacji. Podjęto nawet działania maskujące, mające przekonać Niemców, że sabotaż był dziełem radzieckiej grupy dywersyjnej zrzuconej na spadochronach. Mimo tych starań okupant wykorzystał wydarzenie jako pretekst do wzmożenia terroru. 15 października 1942 roku na Wydmach Łuże rozstrzelano 39 więźniów Pawiaka, a następnego dnia, o świcie, w pięciu miejscach na obrzeżach Warszawy Niemcy publicznie powiesili kolejnych 50 osób.
Akcja „Wieniec”, choć pociągnęła za sobą tragiczne represje, stała się punktem zwrotnym w historii Armii Krajowej. Była dowodem, że polskie podziemie potrafi prowadzić zorganizowaną walkę na szeroką skalę, a jej uczestnicy pokazali, że mimo okupacyjnego terroru możliwe jest skuteczne uderzenie w potęgę niemieckiej machiny wojennej. Operacja ta stała się symbolem determinacji i odwagi żołnierzy AK, którzy – działając w konspiracji – dawali okupowanej Polsce nadzieję, że walka z najeźdźcą nie jest bezcelowa.