5 maja 1945 roku polska Brygada Świętokrzyska NSZ wyzwoliła kobiecy obóz koncentracyjny w czeskim Holiszowie. 

Brygada Świętokrzyska należała do tej części Narodowych Sił Zbrojnych, która odmówiła scalenia z Armią Krajową. W obliczu podwójnego zagrożenia — niemieckiego i sowieckiego — podjęła samotną walkę o przetrwanie. Jesienią 1944 roku, gdy sowiecka ofensywa przybierała na sile, jej dowódca, podpułkownik Antoni Szacki „Bohun”, zdecydował się na dramatyczny marsz na zachód. Unikając starć z Niemcami, kierował swoją kolumnę ku zachodnim Czechom, by przedostać się do strefy zajmowanej przez wojska amerykańskie.

Pod koniec kwietnia 1945 r. Brygada dotarła w rejon Pilzna. „Bohun” wysłał czteroosobowy patrol pod dowództwem kpt. Stefana Celichowskiego „Skalskiego” nawiązać kontakt z Amerykanami. Zadanie się powiodło — 2 Dywizja Piechoty USA, w której służyli również żołnierze polskiego pochodzenia, przyjęła meldunek Brygady i uznała ją za sprzymierzoną formację. Polacy przekazali informacje o niemieckich pozycjach i składach amunicji, co zostało natychmiast wykorzystane operacyjnie.

Wkrótce „Bohun” otrzymał informację o istnieniu w pobliskim Holiszowie kobiecego obozu koncentracyjnego, obsadzonego przez silną załogę SS. Nie czekając na oficjalne polecenie, zrozumiał wagę sytuacji — w obozie przetrzymywano setki kobiet, w tym Żydówki, Polki i Czeszki, którym groziła natychmiastowa eksterminacja. Rozkaz Hitlera był jasny: likwidować więźniów przed nadejściem aliantów. Szacki postanowił działać błyskawicznie.

Czeskie władze podziemne apelowały o odłożenie ataku w obawie przed niemieckimi represjami. Jednak „Bohun” wiedział, że zwłoka może oznaczać rzeź. O świcie 5 maja 1945 r. Brygada Świętokrzyska rozpoczęła operację wyzwolenia Holiszowa.

Rozpoznanie przeprowadzone dzień wcześniej pozwoliło na precyzyjne przygotowanie uderzenia. O 11:30 bataliony Brygady wyszły z wyznaczonych miejsc. II batalion 202 Pułku Piechoty miał trudniejsze zadanie — napotkał głęboką rzeczkę i wąski most, przez który żołnierze musieli się przebić biegiem pod ogniem wroga. W tym czasie kompanie majora „Rusina” z I batalionu zdobywały dziedziniec, gdzie SS-manów zaskoczył… obiad.

Zaskoczeni Niemcy stawiali opór, ale został on błyskawicznie złamany. Do niewoli trafiło 215 esesmanów i esesmanek. Po zdobyciu głównych zabudowań rozpoczęto przeszukiwanie baraków. Oczom żołnierzy ukazały się wynędzniałe kobiety, ubrudzone, blade, zapłakane — ale żywe. Obóz został wyzwolony bez strat w ludziach po stronie Brygady, z jedynie dwoma lekko rannymi.

Podpułkownik Szacki wspominał ten dzień jako jeden z najbardziej poruszających momentów swojego życia. Kobiety rzucały się żołnierzom do nóg, całowały ich po rękach, płakały ze szczęścia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W górę