26 maja 1648 roku pod Korsuniem doszło do jednej z kluczowych bitew na początku powstania Bohdana Chmielnickiego. W starciu tym armia polska, dowodzona przez hetmanów wielkiego koronnego Mikołaja Potockiego oraz polnego Marcina Kalinowskiego, poniosła druzgocącą klęskę w walce z wojskami kozacko-tatarskimi.
Wiosną 1648 roku na Ukrainie wybuchło powstanie pod wodzą Bohdana Chmielnickiego, które szybko nabierało rozmachu. Po przegranej bitwie pod Żółtymi Wodami, polscy hetmani skupili resztki swoich sił i założyli warowny obóz pod Korsuniem. Armia koronna liczyła jednak realnie tylko około 4–5 tysięcy żołnierzy, w większości z wojsk kwarcianych i prywatnych pocztów magnackich, a jej siłę ograniczał także ogromny, powolny tabor, ciągnący za wojskiem.
Tymczasem Chmielnicki, sprzymierzony z Tuhaj-bejem i jego wojskami tatarskimi, zebrał około 20 tysięcy ludzi i szykował się do decydującego uderzenia. Mimo trudnej sytuacji, polscy hetmani nie wykazywali wystarczającej ostrożności – planowali odwrót, jednak nie docenili przeciwnika i jego przygotowań.
W nocy z 25 na 26 maja oddziały kozackie pod wodzą Maksyma Krzywonosa przygotowały zasadzkę w wąwozie zwanym Krutą Bałką, przez który miały przechodzić wycofujące się polskie wojska. Wykopano głębokie rowy, w które wpadały działa i wozy taborowe. Gdy polska kolumna została zatrzymana, Kozacy i Tatarzy uderzyli z boków.
Zaskoczone oddziały koronne nie były w stanie skutecznie się bronić. Wśród zamieszania polski tabor został rozbity, a większość wojsk została rozgromiona lub dostała się do niewoli. Jedynie około 650 jazdy pod dowództwem pułkownika Krzysztofa Koryckiego zdołało wyrwać się z pułapki. W ręce Kozaków dostali się także obaj polscy hetmani – Mikołaj Potocki i Marcin Kalinowski.
Katastrofalna przegrana pod Korsuniem była wynikiem wielu błędów dowódców polskich. Mikołaj Potocki znany był ze swojej skłonności do alkoholu i wydawania rozkazów w stanie nietrzeźwym. Marcin Kalinowski zaś cierpiał na poważne wady wzroku, co poważnie ograniczało jego zdolności dowódcze. Nie bez znaczenia były też wewnętrzne spory pomiędzy dowódcami i brak należytej współpracy. W dodatku Potocki nie zadbał o połączenie swoich sił z innymi polskimi oddziałami obecnymi w regionie, takimi jak wojska księcia Jeremiego Wiśniowieckiego czy Janusza Tyszkiewicza.
Po zwycięstwie pod Korsuniem Chmielnicki umocnił swoją pozycję i zdobył znaczną część Ukrainy. Kozacy i Tatarzy skierowali swoje działania na nowe tereny, docierając m.in. do Białej Cerkwi, Berdyczowa, Bystrzyka i Radomyśla. Armia koronna zaś została poważnie osłabiona, tracąc wielu doświadczonych żołnierzy, artylerię i tabor.