15 czerwca 1932 roku armia boliwijska, realizując rozkaz prezydenta Daniela Salamanki, zaatakowała paragwajski garnizon w Vanguardia. Tym samym rozpoczął się jeden z najbardziej wyniszczających konfliktów XX wieku w Ameryce Południowej – Wojna o Chaco. Choć stawką była kontrola nad niemal bezludnym, upalnym i trudno dostępnym regionem Gran Chaco, oba państwa gotowe były poświęcić dziesiątki tysięcy istnień ludzkich w imię narodowej dumy, geostrategii i złudnych nadziei na odkrycia ropy naftowej.

Gran Chaco to ogromny, niemal niezamieszkany obszar, porośnięty buszem i przecięty tylko jedną istotną arterią wodną – rzeką Paragwaj. To właśnie ten szlak wodny nadawał konfliktowi strategiczny wymiar. Dla pozbawionej dostępu do morza Boliwii stanowił on szansę na połączenie z Atlantykiem. Dla Paragwaju – kluczowy element integralności terytorialnej.

Spekulacje o możliwych złożach ropy, podsycane odkryciami u podnóża Andów, zaostrzyły spór. Zainteresowanie tym terenem wykazały także wielkie koncerny: boliwijska strona współpracowała ze Standard Oil, natomiast Paragwaj wsparła Shell.

Początek wojny zwiastował sukcesy Boliwii. Kraj ten posiadał nowoczesne uzbrojenie, liczne lotnictwo i nawet kilka czołgów Vickers E. Z kolei Paragwaj dysponował nieliczną armią, niemal pozbawioną sprzętu – podczas pierwszych starć żołnierze mieli po jednym karabinie Mausera na kilka osób i uzbrojenie uzupełniali… maczetami.

Jednak z czasem to właśnie ta prowizoryczna armia zaczęła odnosić zwycięstwa. Pomogła jej m.in. tajna pomoc ze strony Argentyny, ale przede wszystkim duch walki, znajomość terenu i nowatorska strategia gen. José Félixa Estigarribii. Paragwajczycy unikali frontalnych ataków, stosowali manewr i pułapki, wykorzystując pomoc rdzennych Indian Guarani. Lekka, mobilna broń oraz łatwość przystosowania do trudnych warunków okazały się skuteczniejsze niż ciężka artyleria i europejskie doktryny wojskowe Boliwijczyków.

W konflikt zaangażowano również wielu doradców i najemników spoza regionu. Szefem sztabu Boliwii był niemiecki generał Hans Kundt, wspierany przez chilijskich i czeskich doradców. Paragwaj z kolei korzystał z doświadczenia dwóch generałów „białej” armii rosyjskiej – Bielajewa i Erna – którzy zaprojektowali skuteczne ziemne „wyspy oporu”.

Choć Boliwia dysponowała większym potencjałem demograficznym, była nękana przez porażki, słabe morale i demoralizację dowództwa. Paragwaj natomiast mimo olbrzymich braków zaopatrzeniowych i finansowych potrafił zdobywać oraz wykorzystywać boliwijski sprzęt, często czyniąc z niego podstawę własnego uzbrojenia.

Wojna trwała aż do czerwca 1935 roku. Jej bilans był tragiczny: zginęło ponad 100 tys. ludzi, głównie z powodu chorób tropikalnych i głodu. Paragwaj, mimo zwycięstw, nie był w stanie kontynuować wojny ze względu na wyczerpanie rezerw ludzkich. Boliwia zaś, mimo większych zasobów, nie potrafiła już odbudować morale armii.

Traktat pokojowy podpisano ostatecznie 21 lipca 1938 roku w Buenos Aires. Paragwaj uzyskał większość spornego terytorium – około 3/4 Gran Chaco. Boliwia musiała zadowolić się wąskim pasem dostępu do rzeki Paragwaj i przywilejami tranzytowymi. Gdy wojna dobiegła końca, okazało się, że teren, o który walczono z takim poświęceniem, nie kryje żadnych znaczących złóż ropy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W górę