W momencie agresji hitlerowskich Niemiec na Polskę polska armia posiadała 10 liniowych pociągów pancernych przydzielonych po dwie sztuki do większości polskich armii (związków operacyjnych). Pociągi te w toku działań wojennych odegrały swoją znaczącą rolę, w szczególności w takich bitwach jak: pod Mokrą, Mikołajowem, Bzurą, Modlinem, Brześciem i Lwowem. O starciach polskich liniowych pociągów pancernych wiemy obecnie dość sporo. Zawdzięczamy to znacznej ilości materiałów na ten temat. Jednakże nadal zapomnianym tematem są walki improwizowanych i szkolnych pociągów pancernych.
Rejon walk: Śląsk
Na kilka tygodni przed wybuchem wojny, na południu Polski – w sztabie Grupy Operacyjnej „Śląsk” gen. Jana Jagmin-Sadowskiego – zastawiano się już od początku sierpnia 1939 r. jak najlepiej wykorzystać potencjał demograficzny, przemysłowy i komunikacyjny Górnego Śląska. Dowództwo polskie spodziewając się raczej walk jak za czasów I wojny światowej – bardziej statycznych, głównie nastawionych na wyniszczenie potencjału wojskowego przeciwnika na bliskim zapleczu – postanowiło wykorzystać rejon Górnego Śląska, jak podczas III Powstania Śląskiego, szczególnie pod względem linii kolejowych. Planowano między innymi budowę czterech, lub nawet pięciu improwizowanych pociągów pancernych jako ruchome punkty oporu wsparcia walczących polskich oddziałów liniowych. Miały być one wyposażone między innymi w armaty i broń maszynową. W tym celu zakładano rekwizycje licznego taboru kolejowego na Górnym Śląsku, jak i zajęcie w tamtejszych hutach blach pancernych i zwykłych z bieżącej produkcji. Sprowadzono nawet w połowie sierpnia 1939 r. pewną grupę oficerów rezerwy z Bazy Pociągów Pancernych II Dywizjonu w Niepołomicach. Niestety plany stworzenia tego typu jednostek, tj. improwizowanych pociągów pancernych na Górnym Śląsku, uległy zmianie już 2 września 1939 r. Z powodu zbyt szybkiego postępu jednostek niemieckich na całym froncie i wydania rozkazu odwrotu na dalsze pozycje obronne zaniechano koncepcji tworzenia nowych pociągów pancernych. Także do budowy tych pojazdów szynowych nigdy nie doszło.

Rejon walk: Wybrzeże
Budowę improwizowanych pociągów pancernych podjęto również na polskim wybrzeżu. Ich inicjatorem był płk Stanisław Dąbek, zaś do ich budowy postanowiono wykorzystać gdyńskie warsztaty Marynarki Wojennej. Planowano zbudowanie dwóch, a nawet trzech improwizowanych pociągów pancernych w celu wzmocnienia polskiej obrony wybrzeża.
Już połowie sierpnia 1939 r. rozpoczęto budowę dwóch pierwszych improwizowanych pociągów pancernych. Pierwszy z nich był gotowy 26 sierpnia 1939 r. Składał się on: ze zwykłego parowozu, dwóch wagonów towarowych prowizorycznie opancerzonych workami z piaskiem i betonem uzbrojonych w gniazda karabinów maszynowych i dwóch lor artyleryjskich również prowizorycznie opancerzonych belami drewna i workami z piaskiem. Jego system artyleryjski tworzyły dwie armaty polowe 75 mm pozyskane ze składów Floty Rzecznej w Pińsku i dwa karabiny maszynowe. Załogę skompletowano z batalionu strzelców morskich i 3. baterii improwizowanego Morskiego Dywizjonu Artylerii Lekkiej. Dowództwo nad tym improwizowanym pociągiem pancernym Nr 1 objął porucznik Zygmunt Budziński.
W chwili wybuchu wojny, 1 września 1939 r., pierwszy improwizowany pociąg pancerny na polskim wybrzeżu został przydzielony do Batalionu Obrony Narodowej (ON) „Kartuzy”, gdzie po dodaniu drugiego parowozu został podzielony na dwie osobne części. Pierwsza z nich w pierwszych dniach wojny patrolowała linie kolejową Somonino-Kartuzy, a druga tego samego dnia wspólnie z kompanią ON wyrzuciła ze stacji Stara Piła niemiecką kompanię piechoty z 2. Pułku Gdańskiej Landespolizen. Już następnego dnia, improwizowany pociąg pancerny ponownie połączono w jedną całość, dzięki czemu mógł z powodzeniem prowadzić pojedynek z baterią niemiecką ostrzeliwującą miasto Żukowo.
3 września nad ranem kompania niemieckiego 2. Pułku Landespolizen zdobyła Żukowo i elektrownię Rutki, ale została wyparta kilka godzin później przez kontratak kompani ON z Batalionu „Kartuzy” przy wydatnym wsparciu artyleryjskim improwizowanego pociągu pancernego Nr 1. Rankiem 4 września 1939 r. na pozycje Batalionu ON „Kartuzy” uderzyła cała niemiecka 207. Dywizja Piechoty. Po czym improwizowany pociąg pancerny Nr 1 stoczył kilka pojedynków z niemiecka artylerią z tej dywizji, a następnie wycofał się na północ od Kartuz. Niestety połączenie kolejowe z Gdynią było już przerwane. Dlatego też nie widząc możliwości dalszej obrony i uratowania pociągu por. Zygmunt Budziński zarządził jego opuszczenie wieczorem 4 września 1939 r. Załoga pociągu zgodnie z rozkazem zdemontowała zamki dział 75 mm i wymontowała karabiny maszynowe, po czym pieszo wycofała się w stronę Gdyni.
Drugi improwizowany pociąg pancerny obrony wybrzeża udało się ukończyć w Warsztatach Marynarki Wojennej dopiero 3 września 1939 r. Pociąg ten składał się ze zwykłego parowozu i dwóch zwykłych wagonów towarowych prowizorycznie opancerzonych workami z piaskiem, betonem i zwykłą blachą. Uzbrojono go w ok. 8 karabinów maszynowych. Załogę pociągu stanowili głownie z żołnierze z 2. Morskiego Pułku Strzelców. Dowództwo nad improwizowanym pociągiem pancernym nr 2 objął por. Antoni Matuszczak.

Siłę napędową improwizowanych pociągów pancernych tworzył zazwyczaj polski parowóz cywilny OKl27 produkowany przez zakłady H. Cegielski w Poznaniu. Istniała również opancerzona wersja tego parowozu. | Źródło: domena publiczna
Natychmiast po sformowaniu improwizowany pociąg pancerny nr 2 wziął udział w jednej akcji bojowej. W nocy z 3 na 4 września 1939 r. wspomagał trzy bataliony 2. Morskiego Pułku Strzelców atakujące Osowę i Wysoką gdzie umocniły się oddziały niemieckiego 2. Pułku Landspolizei. Pociąg pancerny Nr 2 dostał za zadanie odwrócenia uwagi niemieckich oddziałów od głównego celu polskiego natarcia i został wysłany w kierunku Wielkiego Kacka. Pociąg ruszył do natarcia bez wsparcia własnej piechoty. Mimo to dotarł do wyznaczonego celu i po godzinnej walce z niemiecką piechotą wycofał się z ośmioma rannymi do własnych linii. Wypad polskiego improwizowanego pociągu pancernego nr 2 w sztabie płk. Dąbka oceniono jako duży sukces. Niestety uznano też, iż improwizowany pociąg pancerny nr 2 ma zbyt niską wartość bojową – za słaby pancerz i uzbrojenie. W związku z tym wycofano go na Oksywie gdzie go rozformowano, a wagony kolejowe przekazano polskim władzom kolei państwowych.
Trzeci pociąg pancerny Polskiej Lądowej Obrony Wybrzeża zbudowano również po wybuchu wojny, tj. 7 września 1939 r., z inicjatywy kpt. mar. Jerzego Błeszczyńskiego. Jego twórcami byli pracownicy Warsztatów Portowych Marynarki Wojennej w Gdyni przy akceptacji kierownika stoczni kmdr. inż Witolda Szulca. Po doświadczeniach dwóch poprzednich pojazdów szynowych tego typu, tym razem do budowy trzeciego improwizowanego pociągu pancernego użyto blach stalowych o grubości 9 mm przeznaczonych na kadłuby niezbudowanych w Gdyni z powodu wybuchu wojny polskich niszczycieli „Orkan” i „Huragan”.
Pociąg improwizowany nr 3 składał się: ze zwykłego parowozu typu Tendrzak OKI27 obudowanego płytami pancernymi o grubości 9 mm, dwóch wagonów towarowych tzw. szturmowych (również opancerzonych 9 mm płytami pancernymi), dwóch wagonów bojowych-węglarek wyposażonych w armaty oraz dwóch platform kolejowych z przodu i z tyłu pociągu. Jego uzbrojenie tworzyła zaś: armata przeciwlotnicza 40 mm typu Bofors i armata morska 47 mm oraz 11-16 karabinów maszynowych. Załogę pociągu w liczbie prawie 55 osób skompletowano z marynarzy i kolejarzy obsługi portu w Gdyni. Dowódcą trzeciego improwizowanego pociągu pancernego Lądowej Obrony Wybrzeża tym razem o nazwie własnej „Smok Kaszubski” został kapitan marynarz Jerzy Błeszczyński.
Na pierwszą akcje bojową improwizowany pociąg pancerny „Smok Kaszubski” ruszył 8 września 1939 r. w rejon Wejherowa, gdzie pociąg wspierał działania 1. Morskiego Pułku Strzelców odpierając przez cały dzień liczne niemieckie patrole z 207. Dywizji Piechoty podchodzące pod to miasto. Również pod wieczór 8 września 1939 r. improwizowany pociąg pancerny „Smok Kaszubski” odparł z powodzeniem niemiecki podjazd pancerny z Brygady SS „Hanower Danzig” próbujący wtargnąć do Wejherowa. Załoga polskiego pociągu pancernego zniszczyła niemiecki samochód pancerny i uszkodziła drugi. Dodatkowo polscy żołnierze odparli tego dnia atak trzech niemieckich samolotów atakujących ich skład, uszkadzając przy tym jeden samolot. który ciągnąc smugę dymu odleciał na zachód.

9 września improwizowany pociąg pancerny „Smok Kaszubski” prowadził przez całe popołudnie pojedynek ogniowy z niemieckim dywizjonem artylerii w rejonie Wejherowa, zajętego tego dnia przez wroga. W toku tej walki pociąg został lekko uszkodzony, po czym wycofał się do Redy a potem do Rumii. Niestety podczas tej walki został śmiertelnie ranny dowódca polskiego pociągu pancernego kapitan Błeszczyński, dlatego dowództwo nad pociągiem przejął jego zastępca porucznik marynarki Florian Hubicki.
Następnego dnia „Smok Kaszubski” dokonał rozpoznania w opuszczonej przez polskich żołnierzy Redzie skąd ewakuował rannych żołnierzy. Dodatkowo pod wieczór wsparł ogniem swoich dział i karabinów maszynowych polskich żołnierzy z 3. Batalionu Rezerwowego atakujących wzdłuż szosy Zagórze-Reda. 11 września improwizowany pociąg pancerny wsparł ogniowo polskie oddziały walczące w rejonie węzła kolejowego Rumia-Zagórze
12 września „Smok Kaszubski” od rana wspierał polskich obrońców Kępy Oksywskiej pod Chyloną. Popołudniu zaś po zaciętych walkach nastąpiła chwilowa stabilizacja frontu w rejonie Kępy Oksywskiej dlatego pozwolono załodze pociągu pancernego na odpoczynek w rejonie dworca Rumia-Zagórza.
Niestety około godziny 14.30 12 września podczas odpoczynku załogi spadł na pociąg niespodziewany atak ok dwunastu niemieckich samolotów nurkowych typu Ju 87 Stukas. Pociąg był wówczas nie w pełni obsadzony i stał bez ruchu. Wykorzystali to niemieccy lotnicy, którzy bardzo szybko trafili jeden z wagonów bojowych i skutecznie uszkodzili pozostałe. W bombardowaniu zginęło 4 polskich żołnierzy załogi, a 12 było rannych.
Na szczęście ocalałym polskim żołnierzom „Smoka Kaszubskiego” udało się uruchomić lokomotywę i to co zostało z pociągu po bombardowaniu wycofać do Gdyni. Tu zapadła decyzja o jak najszybszej odbudowie pociągu pancernego, niestety rozkaz ewakuacji miasta Gdyni z 13 września 1939 r., zaniechał te plany ostatecznie. Załoga improwizowanego pociągu pancernego „Smok Kaszubski” z porucznikiem marynarki Florianem Hubickim walczyła dalej na Kępie Oksywskiej aż do 19 września, kiedy polski opór z powodu braku amunicji i wyczerpania obrońców całkowicie ustał.

Prawdopodobnie na polskim wybrzeżu istniał jeszcze jeden zaimprowizowany pociąg pancerny na Helu. Zbudowany ok. 14 września 1939 r. w Warsztatach Helskich. Składał się ze zwykłego parowozu, wagonu towarowego do przewożenia amunicji i obsługi, oraz jednej otwartej lory z ustawioną na niej armatą przeciwlotniczą Boforsa kalibru 40 mm i prowizorycznie osłoniętą blachą pancerną wydobytą z wraku zatopionego stawiacza min „Gryf”. Obsadę tego pociągu stanowiło kilkunastu polskich marynarzy z zatopionych okrętów „Gryf” i „Wicher”. Pociąg ten od 15 września patrolował odcinek torów na Półwyspie Helskim od Helu aż po Kuźnicę. W tym rejonie operował do chwili kapitulacji polskiej załogi Helu, tj. 2 października 1939 r. Informacje dotyczące tego pociągu są niestety obecnie tylko szczątkowe.
Rejon walk: Wilno
Na wchodzie Polski, daleko od linii frontu walk niemiecko-polskich, powstał w Wilnie improwizowany pociąg pancerny, którego budowę rozpoczęto już 14 września 1939 .r i ukończono najprawdopodobniej 16 września 1939. Składał się on z nieopancerzonego parowozu i dwóch wagonów towarowych, do których przykręcono zwykłe blachy, a w środku obłożono dodatkowo workami z piaskiem. Pociąg ten uzbrojony został w 5-6 karabinów-maszynowych. Załoga pociągu liczyła ok. 20 osób-ochotników z Przysposobienia Wojskowego. Dowódcą tego improwizowanego pociągu pancernego został prawdopodobnie porucznik Ignacy Pielaszewski.
Ten improwizowany pociąg pancerny wszedł w skład Załogi Wilna z dniem 16 września 1939 r. Niestety wileńskiemu pociągowi pancernemu nie było dane walczyć nigdy z Niemcami. Zaraz po agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 r. na bezpośredni rozkaz dowódcy Obrony Wilna pułkownika Jarosława Okulicz-Kozaryna improwizowany pociąg pancerny z Wilna został 18 września wysłany na rozpoznanie sytuacji na przedpolu Wilna w stronę miasta Lida.
Rejon walk: Lwów
Z chwilą podejścia 12 wrzenia 1939 r. niemieckich oddziałów pod Lwów również w polskim dowództwie obrony miasta rozważano możliwość utworzenia tzw. improwizowanej jednostki pociągu pancernego. Niestety do pełnej realizacji tego projektu nigdy nie doszło.
Utworzono tylko tymczasową jednostkę tego typu, gdy pojawiły się 14 września we Lwowie informacje o zajęciu przez Niemców miasteczka Winniki na wschód od Lwowa. Składała się ona z nieopancerzonych 2 lokomotyw i 20 wagonów towarowych i lor obłożnych piaskiem, na które załadowano sprzęt wojskowy, karabiny maszynowe i 2 armaty 75 mm z improwizowanego batalionu 19. Pułku Piechoty majora Romualda Majewskiego.
Oddział ten poruszając się z Lwowa wzdłuż linii kolejowej przeprowadził wieczorem 14 września nocny wypad do rejonu miasta Winniki. Jednak jak się okazało rankiem 15 września miasto Winniki nie było zajęte przez Niemców, a jedynie w okolicy grasowały niemieckie patrole rozpoznawcze z 1. Dywizji Górskiej. Po dokonaniu tego rozpoznania cały skład bojowy tego improwizowanego pociągu wrócił jeszcze tego samego dnia do Lwowa, bez strat własnych. Po czym cały skład pociągu we Lwowie rozformowano.
Rejon działań: Warszawa
Także Warszawa, którą od 8 września 1939 r. atakowały oddziały niemieckie, wystawiła do walki dwa improwizowane pociągi pancerne. Pierwszy z nich został zaimprowizowany już ok. 11 września 1939 r.
Składał się on z zwykłego parowozu prowizorycznie osłoniętego workami piaskiem, dwóch otwartych lor z ustawionymi na nich armatami, też prowizorycznie osłoniętych workami z piaskiem i belami drewna, oraz wagonu towarowego również ze ścianami osłoniętymi workami z piaskiem. Uzbrojenie pociągu składało się z jednej armaty polowej 75 mm, dwóch armatek przeciwpancernych 37 mm i ok 3-4 karabinów maszynowych. Załogę pociągu stanowiło ok. 35 żołnierzy i oficerów. Dowódcą tego pierwszego zaimprowizowanego pociągu pancernego obrony Warszawy został podporucznik Tadeusz Studziński.
Pociąg ten działał od 11 września do 18 września na linii kolejowej Warszawa-Palmiry. Jego głównym zadaniem było ubezpieczenie transportów kolejowych amunicji przywożonej ze Składnicy w Palmirach do Warszawy. 20 września 1939 r. po ustaniu walk nad Bzurą Dowództwo Obrony Warszawy spodziewając się rychłego szturmu wojsk niemieckich na stolice Polski, postanowiło utworzyć dodatkowe mobilne punkty artylerii wsparcia poszczególnych sektorów obrony Warszawy.

22 września został sformowany improwizowany pociąg pancerny Obrony Warszawy Nr 1, ze składu pociągu pancernego działającego już wcześniej na linii Palmiry-Warszawa. Dowódcą tego pociągu został ponownie porucznik Tadeusz Studziński. Pociąg składał się z tych samych wagonów i parowozu. Zmianie uległo tylko jego uzbrojenie. Tym razem został uzbrojony w dwie armaty polowe 75 mm i dwa karabiny maszynowe. Załogę pociągu stanowiło 30 żołnierzy i oficerów. Natomiast dzień później ukończono formowanie drugiego improwizowanego pociągu pancernego Obrony Warszawy o Numerze 2. O podobnym składzie i uzbrojeniu. Dowódcą tego pociągu został porucznik Stanisław Waśkiewicz.
Zaraz po sformowaniu oba improwizowane warszawskie pociągi pancerne zostały rozdysponowane do działań obronnych. Improwizowany pociąg pancerny Nr 1 został przydzielony do dyspozycji dowódcy Odcinka „Warszawa-Zachód” pułkownika Mariana Porwita, a improwizowany pociąg pancerny Nr 2 przeszedł do odwodu generała Walerego Czumy. Niestety o walkach obu tych pociągów szczególnie podczas generalnego szturmu Warszawy przez Niemców w dniach 26 i 27 września 1939 informacji jak na razie brak.
Rejon działań: Chełm
Prawdopodobnie ostatnim tzw. improwizowanym pociągiem pancernym był pociąg z Chełma. Informacje o nim są niestety szczątkowe. Zbudowany został ok. 15 września 1939 r. Składał się podobno z dwóch cywilnych parowozów i kilku wagonów towarowych obłożonych wewnątrz workami z piaskiem i belami drzewa z dodatkowo wyciętymi otworami po bokach na stanowiska broni maszynowej. Do tego dołączono dwie odkryte lory kolejowe także obłożone workami z piaskiem, na które ustawiono cztery armatki przeciwpancerne. Cały skład pociągu liczył ok. 50-60 żołnierzy. Uzbrojony został prawdopodobnie w ok. osiem karabinów maszynowych i cztery armatki przeciwpancerne 37 mm.
O jego działaniu wiemy bardzo niewiele. Wiadome jest, iż po agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 r. cały ten improwizowany pociąg pancerny z Chełma wyruszył ok. 10:00 w kierunku Warszawy, ale po paru godzinach jazdy dotarł tylko do miejscowości Trawnik za rzeką Wieprz, gdzie został zaatakowany przez niemieckie samoloty. W toku niemieckiego ataku cały skład tego improwizowanego pociągu pancernego uległ rozbiciu. Zginęło podobno 9 polskich żołnierzy z pociągu, a kolejnych 30 zostało rannych.
Improwizowane Pociągowe Składy Pancerne
Pierwszy taki skład został już zmobilizowany w czerwcu 1939 r. i wysłany z bazy 1. Dywizjonu Pociągów Pancernych w Legionowie do Tczewa, w celu wzmocnienia tamtejszej polskiej obsady mostów przez Wisłę. Pierwotnie wchodził w skład Liniowego Pociągu Pancernego PP 13 „Generał Sosnkowski”.
Oddział ten składał się z plutonu drezyn pancernych pociągu pancernego PP 13. Jego skład był następujący: dwa czołgi lekkie Renault FT 17 na prowadnicach szynowych typu R i cztery czołgi rozpoznawcze TKS na prowadnicach szynowych typu TK. Dodatkowo oddział ten został uzupełniony o zwykły parowóz i dwa zwykłe wagony towarowe. W sumie jego załoga liczyła ok. 30 żołnierzy i oficerów. Dowódcą tego składu został porucznik Stanisław Sarnowski.

1 września 1939 r. Pociągowy Skład Pancerny porucznika Sarnowskiego wraz z żołnierzami 2. Batalionu Strzelców podpułkownika Stanisława Janika przyjął na siebie główny atak niemieckiej Grupy Bojowej „Medem” próbującej przez zaskoczenie opanować oba mosty (kolejowy i drogowy) przez Wisłę w Tczewie. Pomimo niemieckiego podstępu w postaci uprowadzenia polskiego cywilnego pociągu pasażerskiego z Gdańska, za którym ukrywał się niemiecki pociąg pancerny NR 7, polscy kolejarze z Szymankowa w porę przestawili zwrotnice powodując wykolejenie obu składów pociągów za co zostali następnie przez Niemców zamordowani. Natomiast polska obsada wschodniego przyczółku mostowego w Tczewie dzielnie odpierała niemieckie ataki na oba mosty na Wiśle. Podjęto nawet próbę kontrataku na szturmujących Niemców, w postaci wysłania na prowadnicach szynowych dwóch Tankietek TKS. Polskie czołgi rozpoznawcze dojechały prawie do końca mostu kolejowego na Wiśle, niestety zbyt silny ogień niemieckiej broni maszynowej, który skupił się na nich, mógł spowodować ich uszkodzenie. W związku z tym porucznik Sarnowski zarządził ich odwrót. Ostatecznie z powodu zbyt silnego naporu jednostek niemieckich ewakuowano ocalałych polskich żołnierzy z wschodniego przyczółku Wisły i wysadzono ok godziny 7.00 oba mosty kolejowy i drogowy w Tczewie.
Podczas tych walk został śmiertelnie ranny dowódca polskiego składu pancernego porucznik Sarnowski, dlatego też dowódca 2. Batalionu Strzelców podpułkownik Janik widząc niezupełną przydatność tego składu pancernego u siebie zarządził jego ewakuacje do Torunia. Skład ten został uformowany w jeden pociąg wieczorem 1 września i rankiem 2 września ruszył w stronę Bydgoszczy. Jednak około godziny 8 rano 2 września 1939 r. w połowie drogi do Bydgoszczy w rejonie stacji kolejowej Ostrowite polski skład pancerny z Tczewa został zaatakowany przez niemieckie samoloty, które rozbiły go zupełnie.
Drugi Pociągowy Skład Pancerny tego typu również został uformowany w Legionowie, ale dopiero 6 września 1939 r. Składał się z dwóch czołgów Renault FT 17 i czterech tankietek TKS. Brał udział w walkach w Grupie Operacyjnej gen Juliusza Zulaufa w obronie rzeki Bugo-Narwi w dniach 6-12 września 1939 r. jako improwizowany pluton czołgów na prowadnicach szynowych. Po czym po sforsowaniu przez Niemców rzeki Bugo-Narew. polscy żołnierze Drugiego Pociągowego Składu Pancernego wycofali się na Warszawską Pragę, w której obronie wzięli udział.
Szkolne Pociągi Pancerne
Jednym z dwóch szkolnych pociągów pancernych zmobilizowanych przez Wojsko Polskie był Szkolny Pociąg Pancerny z 1. Dywizjonu Pociągów Pancernych w Legionowie. Jego formowanie rozpoczęto już 5 września 1939 r., zaraz po uzyskaniu informacji przez dowództwo o przełamaniu linii obronnych Armii „Modlin” i bezpośrednim zagrożeniu bazy 1. Dywizjonu.
Pociąg ten bardziej przypominał pociąg transportowy niż pancerny. Bowiem w jego skład wchodziło przeszło 20 wagonów towarowych i dwa cywilne parowozy. Uzupełniono go również o jeden szkolny wagon bojowy z armatą 75 mm i dwoma ciężkimi karabinami maszynowymi oraz prawdopodobnie o stary wagon szturmowy z dwoma karabinami maszynowym. Do tego, na początku całego składu pociągu dołączono otwartą lorę kolejową, uzupełnioną ze wszystkich stron workami z piaskiem na której ustawiono dwa karabiny maszynowe jako stanowiska obrony przeciwlotniczej pociągu. Cały pociąg liczył zatem ok. 100 żołnierzy załogi i personelu z Bazy w Legionowie. Dodatkowo przewoził on ok. 300 osób cywilnych rodzin żołnierzy z Legionowa. Dowódca tego całego składu bojowo-transportowego został najprawdopodobniej ostatni zastępca dowódcy 1. Dywizjonu Pociągów Pancernych major Zdzisław Szulewski.
Samo uzbrojenie szkolnego pociągu pancernego z Legionowa składało się zatem z jednej armaty polowej 75 mm i ok. sześciu karabinów maszynowych. Niestety z powodu chaosu organizacyjnego liczba amunicji do działa 75 mm i karabinów maszynowych była bardzo niewielka, co zasadniczo bardzo obniżyło jego wartość bojową.
Pociąg ten wyruszył do Warszawy 5 września około godziny 22.00 i do stolicy na Pragę dotarł dopiero o godzinie 8 rano następnego dnia. Tam zastał go niemiecki nalot, w wyniku którego zginęło kilka osób cywilnych z pociągu, a następnych kilkanaście zostało rannych. Widząc tak niepewną sytuację dowódca pociągu major Szulewski zarządził natychmiastową jego dalszą ewakuacje na wschód. 7 września szkolny pociąg pancerny z Legionowa dojechał do Rembertowa, skąd ruszył w dalszą drogę, docierając 9 września do miasta Mińsk Mazowiecki, skąd rankiem 10 września 1939 ruszył w stronę Igań, gdzie został zbombardowany przez niemieckie lotnictwo. W czasie nalotu zostało rannych kilkanaście osób.
W końcu 11 września szkolny pociąg pancerny z Legionowa dotarł w pobliże miasta Siedlce, gdzie niestety utknął w zatorze kolejowym. Linia kolejowa na przedpolach miasta Siedlce był uszkodzona przez bomby z niemieckich samolotów, a to spowodowało zatrzymanie się przed miastem wielu innych transportów kolejowych zmierzających na wschód Polski. Dodatkowo tego samego dnia w południe załoga pociągu pancernego doświadczyła największego jak dotychczas nalotu niemieckich samolotów na swój pociąg. Podczas tego nalotu zapaliło się kilka wagonów towarowych, a obsługa lory z przeciwlotniczymi karabinami maszynowymi próbując bronić pociągu zginęła podczas walki. Ostatecznie, więc w nocy z 11 na 12 września, załoga szkolnego pociągu pancernego z Legionowa opuściła swój uszkodzony pojazd i ruszyła w dalszy marsz na wschód, tym razem pieszo.
Drugi tego typu Szkolny Pociąg Pancerny został sformowany już 1 września 1939 r. w 2. Dywizjonie Pociągów Pancernych w Niepołomicach pod Krakowiem. Jego dowódcą został kapitan Franciszek Pietrzak.
W skład tego szkolnego pociągu pancernego weszły: dwa opancerzone wagony artyleryjskie, opancerzony wagon szturmowy, jeden opancerzony parowóz i jeden parowóz zwykły nieopancerzony, dwa kryte wagony towarowe i trzy platformy z czołgami. Obsługę tego szkolnego pociągu pancernego stanowiło ok. 65 żołnierzy. Zaś jego uzbrojenie składało się z dwóch armat 75 mm i dwóch haubic 100 mm, szesnastu karabinów maszynowych oraz dwóch czołgów lekkich Renault FT 17 i czterech czołgów rozpoznawczych TKS. Zatem jak widać szkolny pociąg pancerny z Niepołomic miał skład i wygląd liniowego pociągu pancernego Wojska Polskiego.

Już 2 września 1939 r., w związku z niepomyślną sytuacją oddziałów Armii „Kraków” na froncie, dowództwo szkolnego pociągu pancernego rozpoczęło przygotowywania do ewakuacji z bazy w Niepołomicach. 4 września pociąg ruszył z Niepołomic na wschód. 5 września dotarł do Bochni zaś 6 września osiągnął Tarnów. 7 września dotarł do Dębic, by już 8 września zatrzymać się w Tarnobrzegu, gdzie prawdopodobnie dowódca pociągu kapitan Pietrzak otrzymał rozkaz dotarcia ze swym składem do Lwowa. Zatem jeszcze tego samego dnia szkolny pociąg pancerny z Niepołomic ruszył w stronę mostów na rzece San w Jarosławiu. 9 września pociąg osiągnął Leżajsk. Rankiem 10 września pociąg zatrzymał się 5 kilometrów od Jarosławia. Powodem tego była niemożność dalszej jazdy z powodu blokujących linie kolejową wraków zbombardowanych przez niemieckie lotnictwo pociągów towarowych i osobowych. Załoga pociągu natychmiast przystąpiła do usuwania wraków rozbitych wagonów z torów, aby pociąg mógł kontynuować dalsza jazdę.
Niestety około godziny 10.30 10 września na szosie od strony Przeworska pojawiła się niespodziewanie niemiecka kolumna pancerno-motorowa w liczbie ok. 20 pojazdów tj. czołgów i samochodów ciężarowych z 4. Dywizji Lekkiej. Wówczas to dowódca szkolnego pociągu pancernego z Niepołomic kapitan Pietrzak postanowił wspólnie z grupą ok. 100 żołnierzy z pociągu ewakuacyjnego z Niepołomic podjąć walkę z niemieckim oddziałem pancernym.
Początek walki był dla polskich żołnierzy bardzo korzystny. Pociąg umiejętnie manewrując po torowisku bardzo szybko obramował swoim celnym ogniem z dział i karabinów maszynowych niemiecką kolumnę pancerną. Niszcząc od razu pierwszy prowadzący kolumnę niemiecki czołg i uszkadzając pięć kolejnych. Dodatkowo łupem polskich dział i karabinów maszynowych padło kilka samochodów ciężarowych i motocykli. Straty Niemów były jak widać dość znaczne zarówno w sprzęcie jak i ludziach, dlatego też około godziny 12.30 by unieszkodliwić polski pociąg pancerny podciągnęli dwie baterie artylerii zmotoryzowanej, które rozpoczęły intensywny ostrzał. Początkowo załoga szkolnego pociągu pancernego podjęła ten nierówny pojedynek artyleryjski z niemieckimi działami. Niestety około godziny 14.00 polski pociąg zaczął otrzymywać coraz większą liczbę trafień. Dlatego też o godzinie 15.00 dowódca kapitan Pietrzak zarządził jego opuszczenie. Co też uczyniła polska załoga pociągu po uprzednim wymontowaniu zamków z dział i zabraniu z pociągu ok ośmiu karabinów maszynowych i dwóch czołgów rozpoznawczych TKS. Następnie cała ta grupa żołnierzy z kapitanem Pietrzakiem wycofała się późnym popołudniem 10 września do Jarosławia, gdzie następnie dołączyła do innych walczących polskich formacji bojowych za rzeką San.
AUTOR: Piotr Ziemblicki
Bibliografia:
1. Steblik W., Armia „Kraków”, Warszawa 1989.
2. Zawilski A., Bitwy Polskiego Września 1939, Łódź 1972.
3. Niemiecki Oficjalny Wykaz Walk w Polsce z 1940 „Unser Kampf in Polen” wyd Munch.
4. Komorowski K., Boje Polskie 1939-1945, Warszawa 2009.
5. Głowacki L., Obrona Warszawy i Modlina 1939, Warszawa 1985.
6. Szubański R., Polska Broń Pancerna w 1939 r., Warszawa 2004.
7. Kosiarz E., Obrona Kępy Oksywskiej 1939, Warszawa 1973.
8. Rzepniewski A., Obrona wybrzeża w 1939 r., Warszawa 1970.
9. Krawczak T., Odziemkowski J., Polskie pociągi pancerne w wojnie 1939 r., Warszawa 1987.
10. Kosiarz E., Obrona Helu, Warszawa 1970.
11. Głowacki L., Działania wojenne na Lubelszczyźnie w roku 1939, Lublin 1975.
12. Jurga T., Włodarkiewicz W., Wyszczelski L., Bitwy Polskiego Września: Bzura, Lwów, Warszawa, Warszawa 2015.
13. Ciechanowski K., Armia „Pomorze”, Warszawa 1983.
14. Grzelak Cz., Wilno-Grodno-Kodziowce 1939, Warszawa 2002.
15. Magnuski J., Barwa i Broń Wojska Polskiego 1939-1945, Warszawa 1960.
16. Forum Odkrywcy i Muzeum marynarki Wojennej w Gdyni

2 thoughts on “Kolejowy wrzesień 1939 roku – improwizowane pociągi pancerne”