23 kwietnia 1863 roku pod Wąsoczem dowodzony przez majora Aleksandra Lütticha polski oddział powstańczy starł się z liczniejszymi siłami rosyjskimi pod komendą pułkownika Suwarowa.
Major Lüttich, pełniący funkcję naczelnika wojskowego powiatu wieluńskiego, dysponował oddziałem liczącym około 200 piechurów, pluton kosynierów oraz 30 kawalerzystów. Rankiem 23 kwietnia otrzymał informację o ruchach rosyjskich wojsk – 400 piechurów i 50 kozaków pod dowództwem Suwarowa wyruszyło z Działoszyna w kierunku Parzymiech.
Zdecydowany uniknąć bezpośredniego starcia w otwartym polu, Lüttich nakazał wymarsz w stronę lasów więckich w pobliżu Wąsosza. Tam, na skraju lasu, jego oddział rozlokował się w oczekiwaniu na przeciwnika. Po krótkim odpoczynku, około godziny 16, zwiadowcy donieśli o zbliżających się Rosjanach. Powstańcy zajęli pozycje obronne, licząc na możliwość skutecznej obrony z ukrycia.
W wyniku przypadkowego wystrzału rosyjskich żołnierzy, siły powstańcze zyskały przewagę informacyjną – udało się zlokalizować pozycje nieprzyjaciela w gęstwinie lasu i uniknąć zasadzki. Starcie, które nastąpiło, ograniczyło się głównie do wymiany ognia strzeleckiego. Rosjanie nie podjęli próby ataku wręcz, uniemożliwiając kosynierom włączenie się do walki.
Bitwa trwała około półtorej godziny. Lüttich, obawiając się nadciągających rosyjskich posiłków, podjął decyzję o wycofaniu oddziału za Wartę. Straty po stronie powstańców wyniosły 34 zabitych, wśród rannych znalazł się m.in. Juliusz de la Croix. Straty rosyjskie nie są dokładnie znane, ale według raportu Lütticha dla rządu narodowego były „znaczne”, co miało potwierdzać brak pościgu za wycofującym się oddziałem.
Choć bitwa pod Wąsoczem nie przyniosła rozstrzygnięcia, stanowiła jeden z licznych przykładów odwagi i determinacji powstańców styczniowych, walczących o niepodległość Polski mimo braków w uzbrojeniu, wyszkoleniu i liczebności. Była też wyrazem wojskowego rozsądku – Lüttich, pomimo chęci walki, nie dopuścił do okrążenia i całkowitego rozbicia swojego oddziału.