11 maja 1918 roku pod Kaniowem na Ukrainie rozegrała się bitwa pomiędzy II Korpusem Polskim a przeważającymi siłami niemieckimi, które próbowały rozbroić polskie oddziały. Starcie to, choć zakończone kapitulacją, miało głębokie znaczenie symboliczne i polityczne, zapisując się w pamięci jako jeden z bohaterskich epizodów polskiej walki o niepodległość.
II Korpus Polski powstał na Wschodzie z połączenia II Brygady Legionów Polskich z innymi formacjami polskimi działającymi w Rosji. Doszło do tego w lutym 1918 roku, po tym jak polscy żołnierze, protestując przeciwko traktatowi brzeskiemu, przebili się pod Rarańczą przez linię frontu austriacko-rosyjskiego. Obecność silnego zgrupowania polskiego na Ukrainie została uznana przez Niemców za naruszenie ustaleń traktatu, co doprowadziło do żądań rozbrojenia Korpusu.
6 maja 1918 niemiecki generał Zierhold wystosował ultimatum żądające kapitulacji Polaków w ciągu trzech godzin. II Korpus odmówił złożenia broni i rozpoczął przygotowania do obrony. Niemcy, zaskoczeni determinacją Polaków, wycofali ultimatum, jednocześnie potajemnie koncentrując swoje siły w rejonie Kaniowa.
W nocy z 10 na 11 maja 1918 roku, niemieckie oddziały zaatakowały bez ostrzeżenia. Uderzenie skierowano na Kutelewkę i Potok, rozbijając tam polskie pozycje. Mimo początkowego zaskoczenia, II Korpus zdołał się przegrupować i zorganizował obronę w rejonie wsi Joremczycha.
Szczególnie zapisała się w historii brawurowa szarża dwóch szwadronów 6 Pułku Ułanów pod dowództwem por. Kazimierza Lenartowicza i por. Witolda Cieślińskiego, która rozbiła niemiecką piechotę i wzięła około 50 jeńców. Obaj dowódcy zostali odznaczeni Orderem Virtuti Militari.
Walki toczyły się w wielu miejscowościach – w Kozinie, Stepańcach, Sieniawce i Tulińcach. Polacy bronili się zaciekle, często walcząc do ostatniego naboju, jak miało to miejsce w przypadku kompanii kpt. Brandysa pod cerkwią w Kozinie.
Polskie oddziały utworzyły zamkniętą linię obronną o obwodzie około 15 kilometrów, jednak wieczorem zabrakło amunicji. Wobec przewagi przeciwnika i wyczerpania zasobów, dowództwo Korpusu podjęło decyzję o kapitulacji. 12 maja II Korpus Polski przestał istnieć jako zorganizowana jednostka wojskowa.
Straty niemieckie wyniosły około 1500 zabitych i rannych, polskie sięgały 1000 żołnierzy. Do niewoli trafiło około 3000 żołnierzy i 250 oficerów, choć znaczna część, w tym generał Józef Haller, zdołała uciec i uniknąć niewoli. Niemcy nie dotrzymali warunków kapitulacji, rozbrojonych Polaków ograbiono i deportowano do obozów jenieckich.
Choć bitwa zakończyła się militarną porażką, miała ogromne znaczenie moralne i polityczne. Jak pisał Henryk Bagiński, był to „protest orężny przeciw przemocy okupantów, jedynej podówczas, niezależnej Polskiej Siły Zbrojnej”. W momencie, gdy Niemcy odnosili zwycięstwa na froncie zachodnim i wschodnim, pod Kanowem Polacy stawili heroiczny opór, który przeszedł do legendy.
Na pamiątkę bitwy powstał Krzyż Kaniowski, a uczestnicy walk – Kaniowczycy – zostali symbolem niezłomności i patriotyzmu. Na pamiątkę bitwy cztery pułki piechoty i pułk kawalerii z okresu II Rzeczypospolitej kultywowały tradycje kaniowskie. Walki pod Kaniowem zostały upamiętnione na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, napisem na jednej z tablic, zarówno w okresie II RP i po 1990 „Kaniów 11 V 1918”.