W nocy z 29 na 30 marca 1943 r. partyzancki oddział „Jędrusiów” we współpracy z Armią Krajową przeprowadził brawurową akcję rozbicia niemieckiego więzienia w Mielcu. W wyniku tej operacji uwolniono 180 więźniów, w tym wielu działaczy podziemia, nauczycieli oraz duchownych.
„Jędrusie” byli oddziałem partyzanckim wywodzącym się z organizacji konspiracyjnej Odwet, która działała na terenach Kielecczyzny i Podkarpacia. Założycielem i pierwszym dowódcą oddziału był Władysław Jasiński ps. „Jędruś”. Po jego śmierci w styczniu 1943 r. dowództwo przejął Józef Wiącek ps. „Sowa”. Oddział zajmował się walką z okupantem, dywersją, egzekucją niemieckich agentów oraz organizowaniem pomocy dla rodzin aresztowanych i jeńców wojennych.
Decyzja o ataku na więzienie w Mielcu zapadła w obliczu ciężkiej sytuacji polskich więźniów. Operacja była trudna albowiem w Mielcu stacjonowały liczne oddziały niemieckiej policji i wojsk Luftwaffe. „Jędrusie” i żołnierze AK postanowili uderzyć z zaskoczenia, nocą, przy niesprzyjającej pogodzie, co miało zmniejszyć ryzyko wykrycia i umożliwić skuteczne działanie.
Pod osłoną deszczu oddziały podzieliły się na kilkuosobowe grupy. W akcji uczestniczyli m.in. Józef Wiącek ps. „Sowa”, Zdzisław de Ville ps. „Zdzich”, Roman Szelest ps. „Uszaty” oraz Zbigniew Kabata ps. „Bobo”. Mimo starannego przygotowania nie udało się całkowicie zaskoczyć Niemców, którzy otworzyli ogień. Był on jednak chaotyczny, co pozwoliło partyzantom wysadzić bramę i wtargnąć do środka.
Więźniowie zostali uwolnieni w błyskawicznym tempie. Wśród nich znajdowali się m.in. komendant Obwodu AK Tarnobrzeg kpt. Kazimierz Krasoń, nauczyciel Zygmunt Szewera oraz księża i pedagodzy tajnego nauczania, Jan Luber i Rudolf Jakubiec. Niektórzy z uwolnionych byli w tak złym stanie fizycznym, że musieli być wynoszeni przez kolegów i partyzantów.
Zaskoczeni Niemcy nie byli w stanie skutecznie przeciwstawić się atakowi. W ciemności dochodziło do sytuacji, w której niemieckie jednostki ostrzeliwały się wzajemnie. Dodatkowy chaos wprowadziła obsługa lotniska Luftwaffe, uruchamiając reflektory przeciwlotnicze, co wzmogło panikę.
„Jędrusie” i uwolnieni więźniowie wycofali się w kierunku Wisłoki, gdzie czekały łodzie umożliwiające szybkie oddalenie się od miasta. Akcja zakończyła się sukcesem bez strat wśród polskich partyzantów.